Praca w której liczy się tylko wynik i słupki sprzedaży, czyli zysk, często doprowadza do wypalenia ludzi i braku satysfakcji z tego co robią. W relacjach osób, które pracują w różnych korporacjach wyraźnie widać, że tylko niewielka część z nich w pełni utożsamia się ze swoja firmą. Pełne zaangażowanie i dyspozycyjność, rzadko pociąga za sobą satysfakcję z pracy i poczucie wpływu na to co dzieje się w firmie.
Zwykle nijak się ma stan faktyczny do ogłoszeń w prasie czy na portalach rekrutacyjnych, że firma x czy y, poszukuje osób otwartych, kreatywnych, o wysokich kompetencjach i chętnych do tworzenia firmy. Codzienność zdecydowanie odbiega od składanych obietnic. Zwykle Ci dobrze wykształceni młodzi ludzie, biegle mówiący w kilku językach, pokolenie „białych kołnierzyków” niejednokrotnie poświęca się w całości, by wyrobić wynik, poprawić słupki sprzedaży i dzięki temu awansować. Gratyfikacja za wyłączność dla firmy są pakiety SPA, opieka medyczna, dobry samochód i cała ta otoczka.
Na ile jednak taki stan podoba się współczesnym menagerom? Gdzie zaczyna się, a gdzie kończy granica wyłączności? Jak długo potrafią żyć Ci młodzi ludzie na smyczy osób, które decydują o tym kiedy, gdzie z kim i co robią? Na ile młodzi menagerowie sami mogą decydować o tym co dzieje się w ich firmie? Na ile służy im praca „od – do”, bez możliwości realizowania siebie i wyrażania swoich opinii? Oczywiście nie można generalizować, gdyż zdążają się firmy i korporacje, które kładą duży nacisk na relacyjność i zaufanie, oraz samorozwój swoich pracowników. Każdy człowiek w przypadku kiedy widzi sens swojej pracy a tym samym realizuje swoje wartości, zdecydowanie bardziej angażuje się w powierzone mu zadania, dzięki którym tez rozwija swoje pasje i zainteresowania. Jednak żeby tak się stało musimy mieć na to przestrzeń i poczucie, że nie zostaniemy za chwilę wezwani do prezesa, od którego usłyszymy, albo pan/i robi to, co panu zlecamy albo się pożegnamy.
Taki stan rzeczy przekłada się także na relacje z bliskimi, żyjemy szybko na godzinę, na cel, na zadanie które mamy wykonać. Nawet czas z rodzina umieszczamy w grafiku czy kalendarzu.
I nawet nie zauważamy jak mimo woli poza nami dorasta dziecko z którym nie mamy relacji, bo jesteśmy matka czy ojcem weekendowym.
Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie, jak być obecnym we własnym życiu? W jaki sposób odnaleźć siebie, swoich bliskich i na nowo zbudować swój obraz, taki z jakim wkraczaliśmy w życie, przekraczając drzwi korporacji? Może trzeba dać sobie na to zgodę, czas i uświadomić sobie, czy chcemy dalej tak żyć?
Image courtesy of basketman/FreeDigitalPhotos.net