W każdym z nas jest coś z żyrafy i szakala. W codziennych rozmowach – zawodowych, rodzinnych czy towarzyskich – posługujemy się językami symbolizowanymi właśnie przez te zwierzęta. Co to oznacza dla nas samych i naszych relacji? Jak, mając tego świadomość, budować porozumienie nawet w trudnych sytuacjach?
Szakal w akcji
W codziennym wirze obowiązków, tych zawodowych czy domowych, łatwo o nieporozumienie lub sprzeczkę. Kiedy dochodzi do spięcia, coraz trudniej o wzajemne wysłuchanie i zrozumienie. Zamiast rozmowy o potrzebach i rozwiązaniach pojawiają się krytyczne oceny („jesteś niepoważny”), zarzuty („nie obchodzi cię to, co ja myślę”), naciski („musisz zrozumieć…”) – to znaczy, że do głosu dochodzi szakal. Sprawdźmy na przykładzie, jak działa ten drapieżnik w warunkach biznesowych. Pracownik, któremu przełożony dziękuje za wykonaną pracę, mówi: „Wiesz, z tych podziękowań, to dla mnie nic nie wynika, bo kieszenie mam ciągle puste. To nie pierwszy raz, więc może znalazłaby się dla mnie jakaś podwyżka albo chociaż dobra premia? Życie jest coraz droższe, a wynagrodzenia stoją w miejscu”. W odpowiedzi słyszy: „Uważasz, że już wszystkie rozumy pozjadałeś? Dzisiaj podwyżka, jutro awans? Tu nie ma miejsca na dwóch kierowników! Ja w twoim wieku nie myślałem o szybkiej karierze. Jak zrobisz coś naprawdę sensownego, to możemy porozmawiać, a teraz powinieneś się przede wszystkim uczyć. Musisz zrozumieć, że w tej firmie nie ma nic za darmo. Weź się do roboty”. – Ta wypowiedź to przede wszystkim przekonania, ocena i nacisk – właśnie taki sposób komunikowania się, w koncepcji porozumienia bez przemocy Marshalla B. Rosenberga, symbolizuje szakal. Posługiwanie się językiem tego drapieżnika bardzo często eskaluje nieporozumienia i rodzi konflikty. To styl komunikacji oparty na legendach (które niewiele mają wspólnego z faktami), słownym nacisku i wyrażaniu żądań – komentuje Renata Świrydczuk, trener z firmy szkoleniowo-doradczej Integra Consulting Poland. Pracownikowi, który usłyszałby taką odpowiedź, będzie trudno przyjąć perspektywę przełożonego, który ma z pewnością swoje powody, by oczekiwać od podwładnych rozwoju umiejętności i dobrze wykonywanej pracy. A przecież można inaczej…
Co na to żyrafa?
W analogicznej do powyższej sytuacji szef posługujący się językiem żyrafy powiedziałby na przykład: „Naprawa, której dokonałeś faktycznie była ważna. Słyszę, że oczekiwałeś za tę pracę premii. Widzę, że ci na tym zależy, dlatego chciałbym z tobą porozmawiać. Zapewnienie sprawności sprzętu jest twoim obowiązkiem, za który otrzymujesz wynagrodzenie. Tym razem usunąłeś tę awarię szybciej niż ostatnio i byłem ciekawy, jak to zrobiłeś. Rozmawiamy o tym, bo chciałbym, żebyśmy wspólnie ustalili zasady i warunki, po spełnieniu których będę mógł cię dodatkowo wynagrodzić. Zależy mi na tym, aby sytuacja dla ciebie i dla mnie była przejrzysta. Może masz jakieś propozycje, co możesz i chcesz robić ponadstandardowo?”. – W tej reakcji nie ma oceny pracownika, jest za to opis sytuacji, próba zrozumienia jego perspektywy i przedstawienie swojej potrzeby – charakterystyczne dla języka żyrafy. Dlaczego właśnie żyrafa? Ma długą szyję, dzięki której widzi więcej – dostrzega fakty w szerszym kontekście. Ma również bardzo sprawne serce, które jest symbolem empatii – podejścia nastawionego na dialog i zrozumienie. Widać to w przytoczonej wypowiedzi, gdy przełożony dostrzega również potrzeby pracownika – zauważa Renata Świrydczuk. Przełożony mówiący językiem żyrafy stara się zrozumieć pracownika, ale nie zapomina też o swoich możliwościach. Zrozumienie nie zawsze będzie oznaczało przyjęcie określonej strategii, czyli sposobu realizacji potrzeby, którą proponuje rozmówca. Warto zwrócić na to uwagę, bowiem osobom posługującym się językiem żyrafy często błędnie przypisuje się uległość i brak własnego zdania. Nic bardziej mylnego – one okazują innym ludziom, że są zainteresowane zarówno swoimi, jak i ich potrzebami. Kiedy każdy z rozmówców autentycznie słucha, ale też mówi o tym, czego potrzebuje, wzrasta szansa na porozumienie. Warto przy tym pamiętać, że rozmowa o potrzebie jest czymś innym niż przedstawianie strategii i żądania, czyli pomysłu na to, jak inni mają ją zrealizować. Na przykład osoba, która potrzebuje ciszy, jeśli zakomunikuje to innym w formie strategii: „wyjdźcie stąd natychmiast, bo przeszkadzacie” – może nie dostać od odbiorców tego, czego faktycznie potrzebuje – zrozumienia i spokoju.
„Zaparkuj” swój dialog wewnętrzny i legendy – posłuchaj rozmówcy
W trudnych rozmowach bardzo pomocna jest umiejętność empatycznego słuchania, czyli autentycznego skupienia na rozmówcy, przyjęcia jego perspektywy, dostrzeżenia dobrej potrzeby, nawet jeśli „zapakowana” jest w strategię, na którą nie chcemy się zgodzić. – Trudności w porozumieniu zaczynają się zwykle od braku uważnego słuchania i prowadzenia równolegle dialogu wewnętrznego. Na przykład, gdy w czasie rozmowy myślimy „on mnie w ogóle nie rozumie, jest skupiony tylko na sobie” – trudno nam będzie zrozumieć położenie rozmówcy. „Zaparkujmy” ten dialog wewnętrzny, żeby posłuchać. Za chwilę wrócimy, do tego co jest ważne dla nas. Kolejnym utrudnieniem w budowaniu porozumienia jest kierowanie się przekonaniami, opowiadanie sobie legend i snucie domysłów. W efekcie nasze emocje, które powstają pod wpływem interpretacji, choć prawdziwe, nie zawsze będą adekwatne do faktów czy intencji rozmówcy. Chroniąc siebie, próbujemy zawalczyć o nas samych i skupiamy się na wyrażaniu gotowych strategii, czyli pomysłów na to, co inni powinni zrobić, żeby nasza potrzeba była zrealizowana – tłumaczy Renata Świrydczuk.
Jeśli potrafimy wprost i z szacunkiem wyrażać swoje myśli, emocje oraz potrzeby i jednocześnie jesteśmy otwarci na myśli, emocje i potrzeby naszego rozmówcy, to możemy dotrzeć do tego, co jest istotne nie tylko dla innych, ale i nas samych. W wyniku takich rozmów często okazuje się, że oczekiwana początkowo strategia nie jest jedyną, która prowadzi do zaspokojenia danej potrzeby. Wtedy obie strony mają szansę znaleźć inny sposób, który jest możliwy do zaakceptowania przez każdą z nich. – Warto sprawdzać, czy nawet za zachowaniami – strategiami, które nas denerwują, nie kryją się dobre intencje i potrzeby naszego rozmówcy. Dla przykładu, pod strategią polegającą na ciągłym przerywaniu wypowiedzi może leżeć chęć bycia zauważonym i zrozumianym. Czy jest w tym coś złego, że chcemy być ważni dla innych? Szerokie spojrzenie żyrafy, która poszukuje prawdziwej potrzeby, może nam pomóc w nawiązaniu autentycznego kontaktu z rozmówcą. Gdy przyjmiemy perspektywę drugiej osoby, jej też łatwiej będzie zrozumieć nasze położenie – wyjaśnia Renata Świrydczuk.
Nie walcz, tylko powiedz, czego potrzebujesz
Warto pamiętać też o tym, że jednym z powodów tego, że nasze prośby nie są spełniane, może być ich niejasne wyrażanie. – Zanim zaczniemy walczyć o „swoje” warto zadać sobie pytanie: o co ważnego chcę zadbać dla siebie i jak o to poprosić innych. Nawiążmy kontakt sami ze sobą, aby sprawdzić, czego naprawdę potrzebujemy i mówmy o tym otwarcie. Na przykład, zamiast: „jakoś dziwnie to tłumaczysz, niczego nie można zrozumieć”, powiedzmy: „zależy mi na tym, żeby cię dobrze zrozumieć”. Słowa mają znaczenie. Gdy prowadzimy rozmowę w języku żyrafy, zwiększamy szansę na to, że dostaniemy dokładnie to, czego potrzebujemy. Nasza uwaga i energia będzie wówczas skupiona na budowaniu autentycznego porozumienia i wzajemnej pomocy w realizacji codziennych obowiązków – podsumowuje Renata Świrydczuk.