Jak wyjaśniła rzeczniczka prasowa resortu pracy Bożena Diaby, jeżeli bezrobotny przez dłuższy czas nie przyjmuje ofert pracy, mimo iż odpowiadają one jego kwalifikacjom, i sam też ich nie znajduje, urzędnicy proponują mu sporządzenie 6-miesięcznego planu znalezienia zatrudnienia. „Jest to światło ostrzegawcze, ostatni sygnał przed utratą statusu bezrobotnego. Jeżeli plan się nie powiedzie, urzędnicy mają prawo wykreślić taką osobę z rejestru bezrobotnych i zaproponować jej zgłoszenie się do ośrodka pomocy społecznej” – powiedziała.
Według prof. Wóycickiej, do ośrodków pomocy społecznej „przekazywane” są osoby trwale bezrobotne, które nie znalazły pracy od co najmniej roku. „W ten sposób stają się one całkowicie nieaktywne zawodowo, przyzwyczajają się do tego, że dostają pieniądze i nic nie muszą robić” – powiedziała.
Zaznaczyła, że ośrodki pomocy społecznej nie mają możliwości aktywizować zawodowo takich osób. „Pieniądze na szkolenie bezrobotnych, ich przekwalifikowywanie, pomoc w otwieraniu własnych firm znajdują się bowiem w urzędach pracy. To one są odpowiedzialne za przywracania bezrobotnych na rynek pracy” – zaznaczyła prof. Wóycicka.
Zdaniem ekspertki IBnGR szczególnie niepokojące jest to, że urzędy pracy wolą zajmować się tylko „łatwymi przypadkami”. „Tych, którzy niechętnie przyjmują oferty poniżej swoich kompetencji, za niższą pensję czy dalej od miejsca zamieszkania, chcą się pozbyć. Nie spełniają tym samym swojej podstawowej roli, jaką jest aktywizacja zawodowa bezrobotnych. W efekcie osoby, które nie mają pracy już co najmniej rok, stanowią około połowy wszystkich zarejestrowanych w urzędach pracy”.
„Większość trwale bezrobotnych nie chce znaleźć pracy. Albo odrzucają oferty, albo przynoszą zwolnienie lekarskie uniemożliwiające im stawienie się u pracodawcy. Nie powinni być oni zarejestrowani w urzędach pracy” – powiedziała PAP wiceminister pracy Czesława Ostrowska.
Rzeczniczka resortu pracy wyjaśniła, że ośrodki pomocy społecznej, do których trafiają bezrobotni wykreśleni z rejestrów urzędów pracy, zawierają z nimi tzw. kontrakty socjalne. W zamian za pomoc finansową bezrobotny zobowiązuje się np. do tego, że będzie się doszkalał, uczestniczył w zajęciach z psychoterapeutą podnoszących jego motywację do pracy, albo że będzie odprowadzał chociażby dzieci do szkoły, gotował obiady itp.
„Kontrakty mają pomóc stanąć na własnych nogach tym, którzy od dłuższego czasu nie pracują, więc znaleźli się w biedzie. Jest to przeciwieństwo rozdawnictwa pieniędzy. Nie można zatem mówić, że skierowanie bezrobotnego do ośrodka pomocy społecznej prowadzi do dezaktywizacji zawodowej. Jest odwrotnie. Osoby podpisujące kontrakt są zmuszane do zmian w swoim życiu” – powiedziała Diaby.
„Wykreślanie bezrobotnych z rejestrów urzędów pracy poprawia statystyki; powoduje, że bezrobocie nie rośnie znacząco. Niestety, przy okazji część bezrobotnych na stałe usuwana jest z rynku pracy. Kontrakty, obligujące osobę bez pracy np. do dbania o dom i rodzinę, nie zachęcą jej do aktywności zawodowej” – uważa prof. Wóycicka.
Według szacunków resortu pracy, we wrześniu stopa bezrobocia wyniosła 11,0 proc. GUS podał, że w sierpniu było 10,8 proc. bezrobotnych; tak samo w lipcu.
Prof. Wóycicka zaznaczyła, że „na razie nie sposób określić liczby tych, którzy zamiast figurować w urzędach pracy jako bezrobotni, trafiają do ośrodków pomocy społecznej, gdzie liczy się tylko niski poziom dochodów w rodzinie (niecałe 400 zł na osobę – PAP), a nie brak pracy„. „Takich statystyk resort pracy nie prowadzi, ale zjawisko jest i za jakiś czas niezależne instytuty zbiorą odpowiednie dane” – zapewniła.
Źródło: PAP