W sierpniu 2010 roku opublikowano raport MMB – Trendmonitor II / 2010, który wskazywał, jakie metody szkolenia najprawdopodobniej zdominują do 2012 roku niemiecki rynek szkoleniowy. Co u naszych zachodnich sąsiadów stale się rozwija, a co ciągle wymaga ulepszeń? Czy stosowanie nowatorskich metod wystarczy, aby utrzymać w ryzach niemiecki rynek szkoleń?
Nieuchronna komputeryzacja
Podobnie jak w zeszłych latach, w roku bieżącym w niemieckich szkoleniach dominuje blended learning – metoda opierająca się na symbiozie klasycznych form nauki, połączona z wykorzystywaniem komputerów. Fachowcy nie przewidują spadku znaczenia blended learning’u w najbliższych latach – od dłuższego czasu poparcie tej formy szkolenia oscyluje bowiem w granicach 90 %. Tuż za nią w statystykach znajdziemy learning communities oraz WBT (web based trainings), czyli techniki nauki oparte na sieci internetowej i informacjach, jakie można w niej znaleźć.
Tradycjonalizm nadal potrzebny
Warto poświęcić uwagę kolejnym miejscom w rankingu. Tuż za metodami związanymi z użyciem komputera i sieci stoją różnego rodzaju symulatory oraz tzw. wirtualne pokoje nauki. Metody tego typu cieszą się dużym poparciem, gdyż wciąż okazują się niemalże równie skuteczne, co sposoby czysto komputerowe, a ponadto są bardziej korzystne, jeśli weźmiemy pod uwagę zyski finansowe dla niemieckich firm. Stopniowo na znaczeniu zyskują również mobile learning, rapid i micro learning, czyli sposoby opierające się na stopniowym dostarczaniu małych dawek wiedzy.
Co traci na znaczeniu?
Na ostatnie pozycje statystyk spadają wszelkie metody off-line, tj. sposoby wykorzystujące wyłącznie tradycyjne, niezmechanizowane formy nauczania oraz blogi szkoleniowe. Raport przewiduje całkowite wyparcie tych form z niemieckich szkoleń w najbliższych latach, gdyż okazują się one mniej produktywne i mniej opłacalne dla firm.
Kryzys zbiera żniwa
Mimo, że warunki szkoleniowe w kraju tak rozwiniętym, jak Niemcy, wydają się być bez większego zarzutu, a firmy oferują kandydatom coraz to nowe warunki współpracy, zainteresowanie szkoleniami okazuje się być mniejsze niż przed laty. Około jedna trzecia firm narzeka na brak kandydatów. Potencjalne powody zaistniałej sytuacji to m.in.: utrudniony transfer stażystów między przedsiębiorstwami oraz panujący w Niemczech niż demograficzny. Ponadto kryzys ekonomiczny doprowadził do utrudnień, związanych ze szkoleniami na terenie całego kraju – w niektórych wschodnich landach pojawia się problem niedoboru wnioskodawców (np. w Bawarii i Badenii-Wirtembergii, na 120 miejsc szkoleń przypada jedynie 100 wnioskodawców).
Zbyt mało chętnych
Problem widoczny jest także z przysłowiowej drugiej strony medalu – również liczba pracodawców oferujących szkolenia w Niemczech ciągle spada. Według Zawodowego Raportu Edukacji z bieżącego roku, jedynie 22,5 % niemieckich przedsiębiorstw oferuje kandydatom odpowiednie szkolenia. Wiele firm szkoleniowych nie jest po prostu gotowych do treningu – skrytykowała wiceprzewodnicząca DGB, Ingrid Sehrbrock. Co ciekawe, na niemieckim rynku szkoleniowym brakuje zwłaszcza kobiet – coraz mniej Niemek jest zainteresowanych poszerzaniem zawodowych umiejętności.
Ostatni dzwonek?
Eric Leiderer, sekretarz Młodzieży Krajowej, nie bagatelizuje kłopotu, który wkrótce może zaowocować niedoborem wykwalifikowanych pracowników na rynku. Zauważa on, że firmy szkolące powinny starać się być jeszcze bardziej atrakcyjne dla kandydatów, między innymi poprzez ułatwianie im swobodnego transferu w szkoleniach oraz stałe rozwijanie i uatrakcyjnianie metod nauki. Konieczne jest również udostępnianie szkoleń w prowincjonalnych i mniej rozwiniętych rejonach kraju, aby przybliżyć możliwości rozwoju jak największej ilości młodych obywateli.
Autor: Joanna Stanuch, treco.pl
