Nic mi tak nie poprawia humoru jak rodzinne oglądanie Fineasza i Ferba. Cała reszta bajek jest do kitu, na widok Truskawkowego Ciastka mam mdłości, Garfield nie bawi moich dzieci, a Fineasz i Ferb cieszy nas wszystkich kolektywnie bez wyjątków. Jeśli nie uszczęśliwi was Fineasz i Ferb, to naprawdę macie poważny problem z poczuciem humoru…
I to właśnie oni oraz dziobak Pepe, w ramach mojej całkowitej i postępującej infantylizacji, spowodowanej posiadaniem dzieci – będą inspiracją dzisiejszego odcinka o skróconym tygodniu pracy.
Jeszcze raz:
Gdy zaczyna się lato
A z latem wakacje
I czasu wolnego jest tyle
Znów pojawia się problem
I w mózgu wibracje
Jak spędzić najlepiej te chwile…
Jezu, każdy/a z nas wie jak! Ale skąd do cholery wziąć tyle wolnych dni? Powiem wam skąd. Z tygodnia!
Trzy dni weekendu, 4 dni tygodnia pracy. Czy to nie brzmi intrygująco?
Cztery dni tygodnia daje wam nasz rodzimy kodeks pracy. Chodzi o skrócenie tygodnia pracy lub jak wolicie – przedłużenie weekendu. Możliwości jest wiele:
4/10 (+ godzina lunchu)
Pracujemy przez cztery dni tygodnia po 10 godzin dziennie, jeden dzień zostawiając wolny.
4-5/9 (+ godzina lunchu)
Pracujemy w schemacie dwutygodniowym: w pierwszym tygodniu po 9 godzin przez 5 dni, w drugim tygodniu po 9 godzin przez 4 dni – piaty dzień pracy mamy wolny.
Trochę dłużej przez 4 dni i pół 5. dnia wolnego
Pracujemy łącznie 37,5 dnia w tygodniu po 9 godzin (+lunch). Uzyskujemy pół wolnego dnia w piątym dniu pracy)
Trochę dłużej niż normalnie przez 9 dni – 10 dzień wolny
A teraz najważniejsze – jak to zrobić?
Wasz pracodawca prawdopodobnie nigdy nie słyszał o skróconym tygodniu pracy i nie oszukujmy się – nie brzmi to dobrze. Dlatego do walki należy przystąpić rozważnie i po uprzednim przygotowaniu. Idziecie na wojnę i chcecie ją wygrać! Przepisy mówią, że jedyne, co musicie zrobić, to złożyć wniosek. Przepisy są głupie – prosty wniosek nie wystarczy, chyba, że od razu nastawiacie się na porażkę. To musi być zacny kawałek solidnej wagi papieru!
Oto porady, które mogą Wam pomóc w przygotowaniu do boju:
Po pierwsze: nigdy, przenigdy nie rozpoczynajcie od tego po co potrzebujecie skondensowanego tygodnia pracy (lub innego flexi). Posługujcie się raczej argumentacją W JAKI SPOSÓB będziecie pracować (jakich użyjecie narzędzi i jaką sugerujecie organizację pracy). Nawet najwspanialszy pracodawca/szef nie zdzierży słysząc, że chcecie wyjeżdżać z rodziną na przedłużone weekendy i dlatego zawracacie mu głowę. Co innego, jeśli wyjdziecie od sposobu twojej organizacji pracy i zapewnienia, że firma na tym skorzysta.
Po drugie: nie sprawiajcie wrażenia, że pracodawca nie ma wyjścia (nie szantażujcie). Posłużcie się okresem próbnym (np. miesięcznym), czyli zaproponujcie pracodawcy eksperyment, z którego obie strony wyjdą z twarzą w przypadku niepowodzenia.
Po trzecie: użyjcie odpowiednich argumentów:
Pokaż, że jesteś dobrym pracownikiem – odpowiedzialnym, pracowitym, zaangażowanym i odpowiadającym na potrzeby pracodawcy. Dowiedź, że zawsze elastycznie odpowiadałeś na potrzeby firmy – zostawałeś po godzinach, braleś pracę do domu i przychodziłeś wcześniej, jeśli zachodziła taka konieczność. Chciałbyś teraz poprosić firmę o to samo. Zaznacz, że będziesz jeszcze bardziej zaangażowany i oddany firmie i przedstaw w jaki sposób.
Poproś o okres próbny – 4 tygodnie później umów się na ewaluację i decyzję o kontynuacji eksperymentu. Zaoferuj trochę elastyczności ze swojej strony i zadeklaruj dostępność w chwilach krytycznych.
Po czwarte: musicie być przekonani, że nie zrobicie krzywdy współpracownikom i firmie. Szczerze odpowiedzcie sobie na pytania:
- Czy wszyscy pracownicy (w tym ja) muszą pracować w tradycyjnym systemie pracy?
- Czy moja praca może być wykonana w skróconym systemie?
- Czy klienci firmy nie będą poszkodowani przez mój nowy schemat tygodnia?
- Czy mój nowy schemat pracy nie będzie obciążeniem dla kolegów z pracy (czy ktoś będzie musiał przejąć moje obowiązki w moim „wolnym” dniu?)
- Czy jest ustalony czas na spotkania zespołu, który pokrywa się z moim czasem obecności w pracy?
Po piąte: flexi nie polega na tym, żeby unikać pracy, ale na dostosowaniu pracy do życia. Jeśli nie potraficie być fair w stosunku do pracodawcy – flexi nie jest dla was. Nie kompromitujcie idei, jeśli jej nie rozumiecie.
No właśnie – dla kogo jest to rozwiązanie?
Głównie dla rodziców, którzy chcą przedłużyć weekendy szczególnie w letnich miesiącach, ale skorzystają również osoby studiujące (np. podyplomowo), dla które w piątki mają zajęcia na uczelni lub chcą się przygotować do egzaminów. Czterodniowy tydzień pracy przyda się tez osobom spoza aglomeracji, które muszą dojeżdżać do pracy.
Szable w dłoń i powodzenia!
więcej o skondensowanym tygodniu pracy: http://pracujflexi.pl/blog/index.php/2010/01/akcja-kondensacja/