Zdaniem rekruterów udział w targach pracy to jedno z najbardziej skutecznych narzędzi rekrutacyjnych. Co zrobić, aby stoisko rzeczywiście miało sens?
Dla działu HR udział w targach pracy zawsze wiąże się z mniejszym, bądź większym wydatkiem. Nawet jeśli mamy już przygotowane stoisko targowe, za każdym razem chcemy w większym, bądź mniejszym stopniu zaskoczyć naszych odwiedzających. Konkurs, animacja, hostessy z niespodziankami – to jedne z najczęściej wybieranych narzędzi. Pytanie tylko czy najskuteczniejsze?
Efektywne stoisko targowe to takie, które przyniesie organizacji zamierzony efekt. Dzięki niemu zbierzemy kontakty do nowych kandydatów, zainteresujemy naszymi ofertami doświadczonych specjalistów czy managerów, albo zdobędziemy potencjalnych stażystów. To właśnie przez pryzmat celów musimy patrzeć na samą konieczność udziału w wydarzeniu. Jeżeli firma cierpi na niedobór doświadczonych fachowców, decyzja o wystawianiu się na niezwykle popularnych imprezach, adresowanych głównie do studentów nie ma sensu. Dlaczego?
Po pierwsze, między godz. 9:00 a 17:00 większość pracujących specjalistów najzwyczajniej do nas nie dotrze. Po drugie, imprezy adresowane do osób wchodzących na rynek pracy rządzą się całkowicie innymi prawami niż wydarzenia adresowane do specjalistów. Tutaj bardziej liczy się show i pokazanie wartości marki niż przekaz czysto merytoryczny. Naszym zadaniem jest utkwić w pamięci. Specjalista, chociaż także coraz większa liczba wchodzących na rynek pracy Y-eków i Z-etów, oczekuje konkretnych informacji o warunkach współpracy i zasadach związanych z funkcjonowaniem w firmie zgodnie z ideą work-life balance.
Targani sprzecznością?
Z perspektywy gości, którzy szukają pracy lub inspiracji dla rozwoju kariery, dobre stoisko targowe to takie, na którym dowiedzą się znacznie więcej niż na firmowej zakładce dotyczącej zatrudnienia. I tutaj najczęściej doświadczają sporego rozczarowania. Gospodarze i gospodynie odsyłają głównie na stronę internetową. Nie mają czasu na wyjaśnienie czy opowiedzenie o procesie rekrutacyjnym. W najlepszym wypadku zapraszają na panel tematyczny i prelekcję specjalisty od siebie z firmy. Jeśli tak wygląda nasza targowa codzienność, to najzwyczajniej szkoda pieniędzy na udział w tego typu wydarzeniach.
HR-owiec na targach musi być jak połączenie marketera, head huntera i ambasadora firmy. Powinien zainteresować marką oraz poznać lepiej swojego rozmówcę, aby zaproponować mu ofertę, która optymalnie spełnia obopólne potrzeby. Jeśli takiej nie posiada, warto wskazać media korporacyjne albo firmowych ekspertów, którzy pomogą zainteresowanemu w rozwijaniu swoich potrzeb. Taki kontakt wbrew pozorom nie będzie stracony. Nie chodzi tutaj przecież tylko o pozyskanie CV pod przyszłe rekrutacje. Bardzo często w ten sposób, często całkiem nieświadomie, wzmazniamy pozycję ekspercką marki i być może sprawimy, że przyszły marketer przy szukaniu usług z naszego obszaru specjalizacji zaprosi do współpracy właśnie nas.
Kwintesencją wydarzeń targowych jest budowanie relacji i kontaktów. Niestety, w poszukiwaniu tych na poziomie specjalistycznym i managerskim tradycyjne targi pracy przestały spełniać swoją rolę. W poszukiwaniu uśpionych kandydatów najbardziej sprawdza się zatem autentyczna strategia ekspercka. Powinna opierać się ona na specjalistycznych prezentacjach naszych pracowników, którzy poprzez budowanie swojego autorytetu, będą pokazywać przedstawicielom branży swoje wysokie kompetencje. Realizacja tego typu działań jest możliwa nie tylko na konferencjach i seminariach, ale także na mniej formalnych meet-upach, panelach dyskusyjnych, konkursach czy spotkaniach. Ich siłą i kluczem doboru jest jedno: wsłuchanie się w bieżące i przyszłe potrzeby rekrutacyjne oraz działania związane z firmowym employer brandingiem.
Autor: Adam Piwek
Mind Progress Group