Dupogodziny

Czasem zdarza się odbębnić robotę szybciej niż planowaliśmy. Wszystkie maile zostały wysłane, telefony odebrane i nawet dzienny limit wypitej kawy gwarantujący bezawaryjną pracę serca już się wyczerpał. Tymczasem zegar nieubłaganie twierdzi, że przed nami jeszcze co najmniej kilka godzin w biurze. Pod żadnym pozorem nie wolno wówczas brać dodatkowych zleceń, bo pokazałoby to jednoznacznie przełożonemu, że mamy za mało obowiązków. W tej sytuacji nie ma innego wyjścia, jak tylko wyrobienie kilku dodatkowych dupogodzin.

Niejednokrotnie przyszło mi stoczyć walkę z czasem. Jako młody adept korporacyjnego biznesu uświadomiłem sobie, że jedynym sposobem na zwiększenie zarobków oraz awans, jest wydłużenie czasu spędzanego w biurze. – opowiada pan Wasyl (30 l.), który od wyrabiania dupogodzin, z pewnością już dawno nabawiłby się hemoroidów, gdyby tylko owo zjawisko faktycznie wiązało się z siedzeniem. – Moje obowiązki okazały się jednak nie być z gumy. Zazwyczaj już koło 16-stej zaczynało mi brakować zajęć. I właśnie wtedy, jedna z koleżanek podrzuciła mi szokujący pomysł wyrobienia kilku dupogodzin.

Czytelnikom, którzy wciąż zastanawiają się o co tak naprawdę chodzi, śpieszymy wyjaśnić, że dupogodzina to, najoględniej mówiąc, czas spędzany w biurze na spędzaniu czasu w biurze.

Z całą pewnością na początku trudno się przełamać, bowiem wrodzony instynkt podpowiada nam, że ktoś mógłby nas przyłapać na tak zwanym trzaskaniu dupogodzin.

Z początku faktycznie miałem trochę obaw. – z pewną dozą zawstydzenia potwierdza pan Wasyl. – Człowiek rozmyśla, czy aby na pewno się nie wyda? Czy te całe dupogodziny, to dobry pomysł? Postanowiłem jednak spróbować i już po kilku tygodniach okazało się, że misternie zaplanowana intryga przynosi pożądane rezultaty – przekonuje. – Konto bankowe zostało zasilone dodatkowymi pieniędzmi z nadliczbowych godzin, a mój przełożony wreszcie był zadowolony, że przejawiam większe niż dotychczas zaangażowanie, skoro pracuję do późna.

Jak efektywnie wyrobić dupogodzinę? Nie jest to takie proste – dupogodzina nie podlega zwyczajnemu rytmowi zegara i biegnie zdecydowanie wolniej, niż zwykła godzina, a ponad to pojawia się pewne ryzyko dekonspiracji. Dlatego też należy roztoczyć wokół siebie odpowiednią aurę tak zwanego gonienia w piętkę.

Przede wszystkim co kilkanaście minut trzeba ostentacyjne westchnąć w obecności, za przeproszeniem, kolegów. Przy czym westchnięcie to musi być pełne bólu i pasji. Wszyscy mają być wszak dogłębnie przekonani o naszym zapracowaniu oraz ogromie problemów z jakimi właśnie się mierzymy. Po drugie, raz na jakiś czas trzeba zdecydowanym krokiem przebiec się w tę i z powrotem po korytarzu, dzierżąc w rękach stertę nieuporządkowanych papierów. Na ogół tyle wystarcza, aby wszelkie, i skądinąd słuszne, podejrzenia współpracowników prysły w jednej chwili. W przerwach od biegania i pokazywania naszej obłożnej zajętości, możemy w pełni oddać się komentowaniu zdjęć na naszej klasie, tudzież wdawaniu się w burzliwe dyskusje o liposukcji na forum Onetu. – dodaje nasz bohater.

A zatem Wasz Korporacyjny Korespondent radzi: jeśli zależy wam na dynamicznej karierze i pełnym portfelu, już dziś zacznijcie wyrabiać dupogodziny. I jeśli tylko jakiś niesforny pracuś, podważy konieczność spędzania przez was tylu godzin w biurowych zakamarkach, otwarcie i niedwuznacznie zasugerujcie mu, że skoro ma czas na zabawianie się w detektywa, to może niech skończy wreszcie wyrabiać dupogodziny.

Z przyjemnością poznamy Twoją opinię

Skomentuj

Wystarczy 5 sekund aby być zawsze na bieżąco.

Zapisz się do naszego newslettera tutaj:

Informacje o najciekawszych artykułach i nowościach w świecie HR.

Dziękujemy za zapisanie do naszego newslettera. Od teraz będziesz na bieżąco ze światem HR.

Share This
HRstandard.pl
Login/Register access is temporary disabled
Compare items
  • Total (0)
Compare
0