desk-605497_1280Tak było – profesjonalnie, ciekawie, różnorodnie i niesamowicie sympatycznie. Konferencja Warszawskie Dni Rekrutacji, to wydarzenie, na którym dało się i pomyśleć, i porozmawiać, i… odpocząć. W mojej wizji tak właśnie wyglądają idealne warunki pracy, rozwoju, wymiany poglądów i wchłaniania wiedzy. Wyobraziłam sobie, że gdyby WDR była firmą, która przez dwa lutowe dni faktycznie rekrutuje najlepszych, znalazłaby ich na stałe.
 
 
 
 
 
 
Zyta Machnicka w panelu ekspertów na temat pokolenia Z, powiedziała kluczowe – według mnie – dla funkcjonowania biznesu, zdanie: „Każda firma zatrudni najlepszych ludzi z pasją, o ile jej misja będzie codzienną praktyką. Czyli zero ściemy!” Po tej dyskusji, w której miałam zaszczyt brać udział, pozostała mi niespożyta potrzeba dalszej użyteczności. Nie jestem rekruterem, a jedynie doradcą dla profesjonalistów w tej dziedzinie, nie byłam także organizatorem konferencji. Naturalnie wygrał we mnie coach, który sam się „skołczował”, zmieniając punkt widzenia – weszłam w rolę potencjalnego pracownika, który przyszedł się na targi w poszukiwaniu najlepszego pracodawcy.
I oto co znalazł
 
1. Wejście. Kandydat wpada z reguły mocno zestresowany i skoncentrowany na sobie, swoim wyglądzie, wiedzy, wrażeniu jakie zrobi. Tym mocniej odbiera emocjonalnie wszystko, czym firma go powita. W „firmie” WDR były to: spokój, porządek, uśmiech i życzliwość. Od razu wiedziałam gdzie trafić, zastałam profesjonalnie przygotowane miejsce spotkania, wodę, a jedyny znany mi człowiek znalazł się znikąd i wiedział co ma robić. Moja „rozmowa rekrutacyjna”, za którą możemy uznać udział w panelu, poszła niesamowicie sprawnie, a różnorodność doświadczeń i opinii „rekruterów” zrobiła wrażenie (na mnie w obu rolach). Było miejsce i był czas na słuchanie, na mówienie, na pytania i podsumowanie. Punkt dla „pracodawcy”.
 
2. Akcja – czyli kandydat poznaje firmę. „Firma” WDR daje mu szansę na wykazanie się samodzielnością – nikt nie prowadzi go za rączkę, ale i ma łatwy dostęp do potrzebnych informacji. Radiowy głos organizatora zaprasza i informuje gdzie właśnie dzieje się coś ciekawego (prezentacje specjalistów HR, wyniki badań, sukcesy, rozwiązania, itd.) – czyli różne działy „firmy” WDR otwarte i reprezentowane przez fachowców. Na drzwiach każdej sali rozpiska dla wzrokowców. W przerwach wszystko, czego dusza zapragnie, z owocami na czele. Można podładować siły, a obcy ludzie rozmawiają ze sobą jak starszy znajomi. Ba, nawet mówią „smacznego”, a przy szwedzkim stole podają sobie talerze. Czy tak wygląda przerwa na lunch w kantynie Waszej firmy? Spotkałam tylko jedną zafrasowaną osobę – reszta albo dobrze się chowała, albo naprawdę firma WDR panuje nad wszystkim. Punkt dla „pracodawcy”.
 
3. Drugie dno, czyli gdzie leży prawda. Brzmi to wszystko jak wzruszające brednie z holywoodzkiej bajki, prawda? Przyznaję, że zaczęłam się niepokoić kiedy nikt nie irytował się na długie kolejki do miejsc ustronnych. Zupełnie inaczej, niż w kinie. Organizatorzy podobnych imprez zawsze starają się być mili, a ewentualne niedociągnięcia nagradzają nadmiarem uśmiechu. Tyle, że tu nie było żadnego nadmiaru. Rekruterzy także mają wpisane w swój: zawód życzliwośc i (często) nadmiar cierpliwości dla rozmówców. Kandydaci, zwłaszcza Ci odrzuceni, często opowiadają o fałszu, wystudiowanej pozie i złośliwości, pokrytej ciepłym emploi. W firmie WDR umiar i spokój, który towarzyszył wszelkim wydarzeniom (z konkursami włącznie) dawały wrażenie szczerości. Tacy jesteśmy, po prostu. Chcesz być z nami lub nie. My zapraszamy. Kolejny punkt.
 
4. Czego wymagacie od kandydata? Wątpliwości towarzyszące każdej sytuacji rekrutacyjnej. „Firma WDR” nie wymaga niczego. Pełna swoboda wyboru. Chcesz – korzystaj. Nie chcesz – nie korzystaj. Jesteś samodzielny i podejmujesz decyzje. Gdyby tak funkcjonował nasz biznes, niebawem byłabym bezrobotna.
 
5. Wyjście – czyli ostatnie wrażenie.W sytuacji rekrutacyjnej obie strony zostają z wrażeniami, które przepracowane, dają wynik: jest nam po drodze lub nie. „Firma” WDR zostawia otwarte drzwi. Niczego nie obiecuje, ale zachęca do myślenia. Inspiruje, motywuje do konsumpcji zebranej wiedzy i wrażeń. Gdy będę bezrobotna, zgłoszę się na rekrutację do WDR. Ktoś na pewno musiał posprzątać.
 
 
Autorka: Joanna Konieczna, trener&coach, joannakonieczna.pl
 
 

Z przyjemnością poznamy Twoją opinię

Skomentuj

Wystarczy 5 sekund aby być zawsze na bieżąco.

Zapisz się do naszego newslettera tutaj:

Informacje o najciekawszych artykułach i nowościach w świecie HR.

Dziękujemy za zapisanie do naszego newslettera. Od teraz będziesz na bieżąco ze światem HR.

Share This
HRstandard.pl
Login/Register access is temporary disabled
Compare items
  • Total (0)
Compare
0