
Rekruterzy pod presją liczb, oczekiwań i aplikacji – tak można podsumować realia polskiego rynku pracy w 2025 roku. Dane z raportu „Rekrutacyjne KPI 2025” przygotowanego przez eRecruiter ujawniają skalę przeciążenia specjalistów HR. Ogromna liczba prowadzonych jednocześnie rekrutacji i setki aplikacji na jedno ogłoszenie tworzą presję, która bez automatyzacji prowadzi do spadku efektywności.
Pod naporem aplikacji
Analiza danych z pierwszej połowy 2025 roku obrazuje skalę wyzwań, jakie obecny rynek pracy stawia przed rekruterami. Wiodące branże, takie jak handel hurtowy i detaliczny, prowadzą średnio 55 aktywnych projektów rekrutacyjnych i przeciętnie otrzymują ponad 600 aplikacji miesięcznie (tyle wynosi mediana). Równie duże obciążenie występuje w sektorach takich jak opieka zdrowotna, finanse, bankowość i ubezpieczenia. Co więcej, na jedno ogłoszenie w popularnych branżach, np. e-commerce czy media, przypada średnio ponad 50 CV. Ta liczba pokazuje, że codzienna praca specjalisty HR w dużej mierze polega na manualnej preselekcji i zarządzaniu ogromną bazą danych, co jest zadaniem nie tylko czasochłonnym, ale i wysoce powtarzalnym.
Te liczby pokazują realne, codzienne obciążenie, z którym mierzą się zespoły HR. Kiedy myślimy o rekruterze, często wyobrażamy sobie osobę prowadzącą rozmowy, a zapominamy o dziesiątkach godzin spędzonych na przeglądaniu dokumentów. Przy takiej skali napływu aplikacji, bez efektywnego wykorzystywania pełnego potencjału wdrożonych technologii, łatwo o przeciążenie, które bezpośrednio przekłada się na jakość procesu i ryzyko przeoczenia idealnego kandydata. To często niewidoczna praca, ale jej efekty dotykają całej organizacji
– mówi Katarzyna Trzaska, ekspertka eRecruiter.

Konsekwencje rekrutacyjnego pośpiechu
Fakt, że ponad jedna czwarta kandydatów nie otrzymuje nawet szansy na to, by ich CV zostało przeczytane, jest alarmującym sygnałem, że system działa na granicy wydolności. To nie jest wynik złej woli rekruterów, ale wymierna konsekwencja przeciążenia. Specjaliści HR są zmuszeni do nieustannego priorytetyzowania zadań, co w praktyce oznacza, że część procesów i aplikacji jest siłą rzeczy zaniedbywana. To generuje stres i poczucie porażki po obu stronach procesu rekrutacyjnego
– komentuje Katarzyna Trzaska.
Automatyzacja jako odpowiedź na wypalenie
Nie możemy oczekiwać od rekruterów, że nieustannie będą zwiększać swoją wydajność przy stale rosnącej liczbie zadań. Rozwiązaniem jest mądrzejsza praca, a nie cięższa. Inteligentne narzędzia, które automatyzują przeglądanie CV czy wysyłkę informacji zwrotnej, uwalniają czas rekrutera na to, co w jego pracy jest najważniejsze: na rozmowę, ocenę kompetencji i bycie partnerem dla biznesu. To inwestycja nie tylko w efektywność, ale przede wszystkim w dobrostan i utrzymanie w organizacji kluczowych specjalistów HR
– podkreśla Aleksandra Hoja, ekspertka eRecruiter.
