Grywalizacja. Tuz obok „pokolenia Z” najmodniejsze ostatnio zagadnienie poddawane dyskusjom na wielu płaszczyznach. Nie bez powodu te dwa pojęcia postrzegane są jako współwystępujące. Z punktu widzenia mechanizmów grywalizacyjnych, zmiany pokoleniowe mają, bowiem, znaczenie kluczowe. Obecnie jedną z najaktywniejszych zawodowo grup jest właśnie „pokolenie Z”. Jak motywować ich poprzez grywalizację?
Grywalizacja w swojej definicji może brzmieć utopijnie, nierealnie. W rzeczywistości – jest powszechnie stosowana. Dlaczego? Ponieważ w połączeniu z innymi mechanizmami motywacyjnymi oraz lojalnościowymi, pozwala na bardzo skuteczną realizację zakładanego efektu przy jednoczesnym zmniejszeniu kosztów.
Grywalizacja: co to jest?
Zapewne nawet nie masz świadomości, że ofiarą grywalizacji jesteś… już od przedszkola! Od najmłodszych lat stosowano wobec nas mechanizmy grywalizacyjne. Co więcej, obecnie, jako rodzice – wykorzystujemy je wobec naszych dzieci. Czy pamiętasz uśmiechnięte „buźki” w przedszkolu za każdy dzień dobrego zachowania? Cukierek czy lizak jako nagrodę po świetnym tygodniu pełnym samych zielonych buziek? Pamiętasz „plusy”, które zbierałeś, by po kilku – otrzymać „piątkę” do dziennika? Oba te mechanizmy, to właśnie podstawy grywalizacji!
Grywalizacja to przede wszystkim próba nadania innego wymiaru codziennym obowiązkom, podstawowym czynnościom, zadaniom. Rutynę zamieniamy w grę, która z kolei musi posiadać fabułę – dzięki temu kierujemy zachowaniami zespołów lub pojedynczych osób tak, aby osiągać zamierzone cele biznesowe lub kształtować postawę.
Wbrew powszechnemu zrozumieniu, grywalizacja to nie jest budowanie rang. Rankingi, osiągnięcia to zaledwie jeden z elementów mechanizmu. Niestety, często pojęcie grywalizacji spłaszczane jest właśnie do „darmowego rozwiązania w postaci budowania rang”. Ku rozczarowaniu wielu, nic nie jest za darmo!
Słowo „grywalizacja” zawiera w sobie dwa elementy: gra i rywalizacja. Oznacza to, że nasza gra, okraszona fabułą, musi zawierać elementy rywalizacji – zdrowej, uczciwej i mierzalnej. Dzięki temu, rywalizacja, proces konkurowania z kimś wpływa na zmianę postaw: „chcę być lepszy od kogoś innego, dlatego…”.
Fabuła w grywalizacji
Czy poker jest nudny? A Monopoly – jest łatwe, czy skomplikowane? Scenariusze gier niosą za sobą fabułę, a ta: więź gracza ze światem, w którym gra się toczy. Od prostych po bardziej skomplikowane – mają jeden cel: maksymalizować zaangażowanie.
Bez względu na wiek czy charakter wykonywanej przez nich pracy, nie ma takiej grupy ludzi, dla której nie można byłoby znaleźć interesującej fabuły gry. Przykład: czasy PRL-u, „bareizmy wiecznie żywe”. Wprowadzamy pracowników w świat PRL-u, zamieniając rankingi w komitety kolejkowe, wręczając kartki jako bonusy za wysokie oceny zespołu. Sam pracownik może np. otrzymać legitymację czy inny atrybut PRLu. Gra zaś niech – w zakresie zespołowym – skupia się na meblowaniu mieszkania czy złożeniu Fiata 126p. Fabuła buduje zaangażowanie każdej grupy wiekowej!
Grywalizacja a nagrody
Grywalizacja w swojej idei daje pracodawcy wielki komfort: wynagradzania pozamaterialnego. Nie jest to rozwiązaniem idealnym, ale na pewno pojemnym i budującym zaangażowanie – przynajmniej przez krótki czas.
Co możemy dać pracownikowi w zamian, pozamaterialnie?
- Ranga – nie zawsze możesz awansować w rzeczywistej hierarchii, ale możesz budować swoją rangę w grywalizacji. To substytut Twojej kariery, która zresztą jest tylko w Twoich rękach.
- „Moce i atrybuty” – w ślad za rangą możesz nabywać pewne uprawnienia, np.: pierwszeństwo rezerwacji sali konferencyjnej, dodatkowy dzień urlopu, miejsce parkingowe.
- Tajemnica – tylko dla osób z odpowiednią rangą przeznaczona jest informacja, członkostwo w grupie roboczej poświęconej imprezie świątecznej, integracyjnej, zmianom procedur i inne. To wiedza tajemna, dostępna tylko dla… najważniejszych!
Takie benefity nie są jednak motywacyjnie czy lojalnościowo długotrwałe. Nastąpi taki czas, gdy awansować będzie coraz trudniej, a w ślad za tym – nowe benefity przestaną się pojawiać. Gra przestanie przez to być ciekawa.
Warto więc zastanowić się nad połączeniem grywalizacji z realizacją celów, za które pracownik otrzyma, np. zasilenie elektronicznego portfela (a te będzie mógł przeznaczyć na zakup nagród elektronicznych – bonu zakupowego do Zalando czy biletu do kina, choćby tak, jak realizuje do platforma Wannabuy). Przewagą nagród elektronicznych jest to, że otrzymujesz je tu i teraz – zamawiasz i masz: na e-mailu. Mówimy wszak o grupie młodej – dynamicznej, grywalnej, która efektów wynikających z pracy oczekuje natychmiast.
Co mogę grywalizować?
Zaryzykuję stwierdzenie, że nie ma parametru, którego nie dałoby się mierzyć grywalizacją. Procesem grywalizacji możemy objąć:
- Rekrutację nowych pracowników (w tym cały proces tzw. On-boardingu):
- polecenie pracownika
- przejście procesu wdrożenia, każdy jego etap
- Employer branding
- Szkolenia / wiedzę – nie tylko przez zadawanie wyrywkowych pytań, gdzie poprawna odpowiedź o dodatkowy punkt, ale również sam czas poświęcony na zapoznanie się z każdą informacją, systematykę pracy
- Cele sprzedażowe i realizację parametrów
- Cele jakościowe i ich realizację
- W księgowości – terminowość księgowania dokumentów
- Czystość w Sali konferencyjnej po spotkaniu
- Uśmiech na spotkaniu…
Grywalizacja jest dla każdego, dla każdej firmy i każdej populacji, także dla najmłodszych z pokolenia Z. Jednak pamiętajmy, że bez oparcia jej na fabule oraz zbudowania systemu benefitów (nawet niematerialnych), grywalizacja nie wpłynie na lojalizację, motywację czy aktywizację na dłuższy czas.
Autor: Paweł Kornosz, Członek Zarządu YesIndeed!