W tzw. pakiecie prorodzinnym rząd proponuje regulacje na mocy których od 1 stycznia 2013 r. wydłużony zostanie urlop macierzyński. Tym samym jego wymiar zwiększy się aż o pół roku. W zamyśle regulacje te mają na celu skłonienie Polaków do zakładania rodzin i rodzenia dzieci, a także ułatwienie w późniejszym powrocie do pracy. Czy jednak korzystanie z dłuższego urlopu będzie korzystne dla pracowników i pracodawców?
Już wiemy w jaki sposób rząd poradził sobie z kwestią obowiązku lub jego braku przechodzenia na najdłuższy w historii obecnego ustroju urlop macierzyński. Otóż okres ten podzielono na dwie części: tzw. podstawową i dodatkową (fakultatywną). W części podstawowej pracownik może skorzystać z 20 tygodni urlopu (w przypadku urodzenia jednego dziecka) oraz 31-37 tygodni w przypadku ciąży mnogiej.
Jak już wspomniano, nowością jest część fakultatywna, która wynosi w przypadku jednego dziecka 2 tygodnie oraz 3 tygodnie w przypadku ciąży mnogiej. I to właśnie ta dodatkowa część ma być wydłużana stopniowo aż do roku 2014, by docelowo wynieść odpowiednio 6 oraz 8 tygodni.
Warto podkreślić, że wprowadzono także dodatkowy okres urlopu przewidzianego dla ojca dziecka w wymiarze 2 tygodni. Może trochę dziwić fakt, że nie zdecydowano się na mocniejsze podkreślenie roli ojców w procesie wychowania, a tym samym wzmocnienie pozycji kobiet na rynku pracy. Można było przecież ustalić np. obowiązkowy wymiar urlopu wychowawczego dla ojców – powiedzmy w wymiarze 2 miesięcy, dzięki czemu skrócilibyśmy okres, w którym to kobieta musi rozstać się ze swoim stanowiskiem pracy. Zauważmy także, że wciąż używany jest termin „urlop macierzyński”, co podkreśla rolę kobiety w tym procesie, jednocześnie stawia ją w gorszej pozycji na rynku pracy. W niektórych krajach (np. w Szwecji) już od dawna używa się określenia „urlop ojcowski” lub „rodzicielski”. Ma to znaczenie nie tylko lingwistyczne, ale niesie także konsekwencje prawne i ekonomiczne – wychowaniem rodzice mogą dzielić się w równym stopniu, kobiety i mężczyźni natomiast zachowują równe szanse na rynku pracy – podkreśla Waldemar Paturej z Grupy HRC.
Eksperci Grupy HRC podkreślają, że wraz ze zmianami w wymiarze urlopu wychowawczego proponuje się zmiany w kodeksie pracy, ustawie żłobkowej oraz ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych. Ten cały pakiet zmian ma na celu wspomożenie polskich rodzin, pracowników w połączeniu obowiązków zawodowych i rodzinnych. Przykładowo, rząd chce by osoby, które decydując się na urodzenie i wychowanie dziecka musiały zrezygnować z pracy zarobkowej (np. własnej działalności zawodowej, prac na umowę o dzieło) podlegały systemowi wypłacania świadczeń społecznych. W takiej sytuacji to budżet opłacałby składki emerytalne i rentowe za takie osoby. Korzyścią dla nich będzie fakt, że na okres zaprzestania pracy i opiekowania się dzieckiem, nie dojdzie do przerwy w opłacaniu składek na przyszłą emeryturę.
Trzeba także zwrócić uwagę na fakt, że nie przez cały okres urlopu będzie można pobierać wynagrodzenie w pełnej wysokości. Rodzic będzie decydował czy korzystać z urlopu krótszego, ale pełnopłatnego; czy też zdecydować się na roczną rozłąkę z miejscem pracy i otrzymywać 80 proc. wynagrodzenia. Wydaje się jednak, że w polskiej rzeczywistości większość pracowników będzie się starała rozstać z pracą na jak najkrótszy okres. Zależy to jednak od podejścia do pracy, indywidualnych potrzeb (kredyty, chęć rozwoju), czy miejsca zamieszkania i rodzaju pracy (osoby z większych miast, pracujące w korporacjach, szybciej powrócą do pracy). Osoby wychowujące dzieci często zwracają uwagę na fakt, iż po powrocie z urlopu macierzyńskiego mają trudności z ponownym odnalezieniem się w miejscu pracy. Można łatwo przewidzieć, że roczna nieobecność może wpłynąć jeszcze bardziej niekorzystnie na pozycję takiej osoby w miejscu pracy – zauważa Marcin Liwacz, z Grupy HRC. Dlatego też należałoby się zastanowić, czy nie lepiej sięgnąć po inne rozwiązania ustawowe: zamiast wydłużać urlop, może lepiej gdyby np. po urlopie, przez okres jednego roku, to rząd przejął na siebie obowiązek płacenia wszelkich składek za matkę. Byłoby to rozwiązanie dobre dla obydwu stron: pracodawcom wręcz opłacałoby się zatrudnienie matki po urlopie macierzyńskim, a ta z kolei nie czułaby się zagrożona, że gdy wróci może szybko stracić pracę czy też zostanie zdegradowana, nie będzie potrzebna.
Można uważać, że zmiany proponowane przez rząd są niewystarczające, że można było dokonać radykalniejszych ale i doskonalszych posunięć. Jednakże mimo niektórych niedoskonałości nowych regulacji dotyczących urlopów macierzyńskich, należy przyjąć z uznaniem fakt wprowadzania pewnych udogodnień dla pracowników, jak choćby wspomniane już opłacanie składek społecznych z budżetu, szkoda że tylko przez okres trwania urlopu. Więcej ustawowych udogodnień z strony Państwa pokazałoby na czym naprawdę zależy matkom: na dłuższych urlopach, czy na możliwości szybkiego powrotu do pracy. W przeciwnym razie otwartym pozostaje pytanie w jakim stopniu dłuższe urlopy macierzyńskie spotkają się z zainteresowaniem pracowników i jak wpłyną na pracodawców, i czy zapis o rocznym urlopie nie pozostanie na papierze – konkludują eksperci Grupy HRC.
Źródło: Grupa HRC