Obecnie w ten sposób pracuje ponad cztery miliony Polaków. To wyzysk – mówią jedni. To szansa na rozwój i odpowiedź na kryzys – ripostują drudzy. Umowy śmieciowe, bo o nich mowa, dzielą społeczeństwo. Kto w tym sporze ma rację?
Stan tymczasowości, brak stabilności i socjalnego zaplecza gwarantującego bezpieczeństwo. Tak w kilku słowach można scharakteryzować cywilnoprawne umowy o pracę. Dlatego coraz częściej taki kontrakt między pracownikiem, a pracodawcą nazywany jest umową „śmieciową”. „Należy zmodyfikować kodeks pracy” – apelują eksperci i wspólnie starają się znaleźć najlepsze rozwiązania.
Inaczej umówieni
Umowami „śmieciowymi” powszechnie nazywa się różne typy umów – umowę o dzieło, umowę zlecenia, a także umowy na czas określony. Dla pracodawców są one tańszym i łatwiejszym sposobem na zatrudnienie pracowników. Ci drudzy z kolei mogą w ten sposób zdobywać doświadczenie, otrzymać często swoją pierwszą pracę lub wykonywać dodatkowe zadania poza etatowymi obowiązkami i powiększać swój budżet. Jednak mimo tak optymistycznych kryteriów umowy „śmieciowe” zamiast wprowadzić stabilizację na rynku pracy, spowodowały jego przewartościowanie. – Coraz częściej pracodawcy nie pozostawiają wyboru nowozatrudnionym osobom i z góry proponują umowę o dzieło lub umowę zlecenie. Dzieje się tak nawet, jeśli charakter i czas pracy obligowałyby ich do podpisania umowy o pracę – dr Krystyna Babiak, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Poznaniu. – W szczególnie ciężkiej sytuacji są tu osoby młode. Z badań bowiem wynika, że ponad 60 proc. najmłodszych pracowników zatrudnianych jest na tak zwane umowy śmieciowe – dodaje. W rezultacie większość z nich nie ma odprowadzanych składek zdrowotnych i ZUS. Ponadto nie stosuje się wobec nich przepisów prawa pracy dotyczących na przykład płacy minimalnej, czasu pracy, płatnego urlopu, okresu wypowiedzenia, zwolnienia lekarskiego, etc. Niestety prawie zawsze taka umowa dyskwalifikuje też pracownika jako potencjalnego kredytobiorcę.
O swoim jutrze pomyśl dziś
Popularność umów „śmieciowych” spowodowała, że w Polsce powstał rynek pracy, który doprowadził do istnienia dwóch grup pracowników: tych uprzywilejowanych, etatowych oraz grupy ludzi pozbawianych większości pracowniczych praw. – Często ich zadania nie różnią się od siebie i to, jaką umowę podpiszą, zależy tylko od pracodawcy i jego dobrej woli – mówi dr Krystyna Babiak, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Poznaniu. – Jednak sprawą oczywistą jest to, że pracodawca zawsze będzie wolał ponosić mniejsze koszty i będzie proponował pracownikowi podpisanie takiej umowy, od której nie będzie musiał płacić składek. I to jest właśnie wyzwanie dla nas i dla parlamentarzystów: chodzi o to, by tak zmienić prawo, aby koszty zatrudnienia drastycznie nie wzrosły, a jednocześnie osoby pracujące w oparciu o kontrakty cywilnoprawne miały opłacane podstawowe składki socjalne i zdrowotne – dodaje. Eksperci nie kwestionują tego, że „elastyczne formy zatrudnienia” bywają korzystne dla pracodawców, ale często również dla pracowników pod względem finansowym. Część pracowników decyduje się bowiem na tego typu zatrudnienie z własnej woli, widząc w tym szansę na uzyskanie wyższej pensji netto. Analitycy przekonują też, że umowy zwane „śmieciowymi” są potrzebne i wpisują się w trend rozwoju gospodarczego, obniżają bowiem poziom bezrobocia na rynku pracy. – Jest to jednak bardzo krótkowzroczne działanie. W kryzysowych sytuacjach losowych, takich jak na przykład hospitalizacja, taka osoba nie ma żadnego zabezpieczenia i zaplecza socjalnego. Musi z własnej kieszeni pokryć koszty leczenia czy zabiegu, które bywają bardzo wysokie – mówi dr Krystyna Babiak, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Poznaniu. – Najczęściej też młodzi ludzie nie myślą o emeryturze, ani opłacanych dziś składkach, od których zależeć będzie jej wysokość w przyszłości – dodaje.
Jak podaje GUS, w 2010 roku ponad 3,5 mln polskich pracowników miało umowę na czas określony. Według szacunków obecnie liczba ta oscyluje w okolicach 4 milionów i ciągle rośnie. Z tego powodu temat umów „śmieciowych” jest coraz częściej poddawany publicznej dyskusji. Obecnie eksperci Solidarności przygotują projekt zmian w Kodeksie Pracy, maksymalnie zrównujący prawa pracowników zatrudnionych na umowach „śmieciowych” z zatrudnionymi na umowach o pracę. Ma on być wniesiony do Sejmu już pod koniec marca 2012 roku. Dlatego waśnie teraz warto dyskutować i prezentować stanowisko różnych stron w tym sporze. Tak, aby nowelizacja ustawy była jak najbardziej korzystna dla pracowników, a jednocześnie nie zahamowała rozwoju rynku pracy.
Źródło: LTM Comunications