Jak może wyglądać praktyczne zastosowanie storytellingu w employer brandingu? Co zrobić, żeby zaangażować odbiorcę i osiągnąć zamierzony efekt? Czy możliwe jest prowadzenie ciekawej kampanii rekrutacyjnej z wykorzystaniem nowych technologii?
Przeczytaj ten artykuł i zobacz jak może wyglądać narzędzie rekrutacyjne wykorzystujące storytelling.
Gry, które mają duszę
Być może pamiętasz, że lata ‘90 to czas wysypu gier fabularnych. Jedną z produkcji, która szczególnie utkwiła w mojej pamięci jest “Jack Orlando: A Cinematic Adventure” – polska gra przygodowa, której akcja rozgrywa się w USA w latach trzydziestych XX wieku. Gra była typową przygodówką z tamtego okresu i opierała się na mechanizmie point-and-click, czyli wskaż i kliknij, w którym do rozgrywki wystarczyła jedynie myszka.
Tym, co sprawia, że pamiętam tę grę nawet po kilkunastu latach, był jej wciągający klimat. Grając w Jack Orlando, naprawdę można było poczuć się jak w czasach Ala Capone i Johna Dillingera. (Choć biorę poprawkę na to, że kilkanaście lat to całkiem sporo i pamięć i sentyment mogły z tej gry uczynić majstersztyk, którym wcale nie jest).
Masz jedną godzinę, by dowiedzieć się kto zabił
W “realu” nadal lubimy bawić się w ten sposób. Nieprzypadkowo ostatnie lata to rozkwit biznesu escape roomów – pokojów, w których gracze rozwiązują różne zagadki, po to by przed upływem wyznaczonego czasu wydostać się z zamkniętego pomieszczenia (bez obaw, nierozwiązanie zagadki nie oznacza pozostania tam na zawsze). Można powiedzieć, że to takie rzeczywiste point-and-click – podnosimy różne przedmioty, próbujemy je ze sobą połączyć, rozwiązujemy zagadki, szukamy, próbujemy, mylimy się, czasami nam się udaje, a czasami nie i kolejna grupa odnajduje nasze poszarzałe szkielety (oink, oink).
Miałem kiedyś okazję być w escape roomie, w którym zadaniem było odkrycie tożsamości zabójcy właściciela restauracji. Na godzinę, niczym w wehikule czasu, można było przenieść się do świata lat dwudziestych i w dwóch wspaniale udekorowanych pokojach zbierać wskazówki prowadzące do odkrycia tego kto zabił.
Case study, czyli co tak naprawdę chcemy zrobić?
Ale dosyć już wspomnień i sentymentów, bo przy mojej słowiańskiej duszy, nie wystarczy mi chusteczek. Przejdźmy do rzeczy, czyli tego jak to wszystko może wyglądać w przypadku działań employer brandingowych?
W poprzednim artykule dot. storytellingu (możesz przeczytać go TUTAJ) mówiliśmy o tym, że dobra historia zaczyna się w sercu odbiorcy. Podobnie było z pewnym wymagającym projektem.
Wydawać by się mogło, że case był prosty: Bank Handlowy posiada dział AML (Anti Money Laundering), który zajmuje się wykrywaniem procederu prania brudnych pieniędzy i finansowania terroryzmu. Celem było przybliżenie kandydatom pracy w tym dziale.. Brzmi banalnie, ale jak wykorzystać przystępną dla studentów formę komunikacji, która jednocześnie będzie generować rozrywkę, emocje i budować zaangażowanie?
W procesie kreatywnym zapadła decyzja, że idealna do tego celu będzie gra typu point-and-click. Wystarczyło jeszcze tylko napisać scenariusz, przygotować grafiki, połączyć to wszystko w spójną całość i stworzyć grę. Bułka z masłem. Dodaliśmy do tego trochę magii, szczyptę geniuszu i pffff… tak powstał AML Detective.
Zostań tropicielem przestępców
Jak mówi chińskie przysłowie: jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów. Czerpiąc z kultury Orientu, zobaczmy jak prezentuje się AML Detective.
Na początku zaczynamy od wyboru naszego bohatera i jego imienia (zwolennicy teorii, że imię zawiera astralną historię człowieka spędzają nad tym punktem nawet kilka minut).
Gdy już zdecydujemy się na twarz i tożsamość, przenosimy się do biura, w którym czekają na nas liczne artefakty. Podążając za instrukcjami, klikamy na te, które wydają nam się przydatne w pracy detektywa. W momencie, w którym odnajdziemy 5 przedmiotów kluczowych, pojawiają się dwie niebieskie strzałki, sugerujące, co powinniśmy zrobić w kolejnym kroku (dobra rada: zróbmy to). Jeżeli mamy naprawdę sokoli wzrok, możemy znaleźć jeszcze 5 przedmiotów bonusowych.
Klikamy w to, co wskazują strzałki i chwilę później na tablicy korkowej oraz w gazecie szukamy informacji, które pomogą nam wpaść na trop poważnych i wysokokaralnych przestępstw finansowych (co będzie naszym głównym celem w pracy w dziale AML).
Kiedy już to zrobimy przyjdzie pora na szybką zabawę w Sherlocka Holmesa, połączenie faktów, poszlak, wskazówek, domysłów, luźnych wniosków oraz przypadkowych odkryć i wydedukowanie tego, która transakcja widniejąca na ekranie komputera wydaje nam się podejrzana.
Jeśli podobało nam się to, co właśnie zrobiliśmy, możemy dowiedzieć się więcej na temat pracy w prawdziwym dziale AML (bo niestety gra była tylko symulacją). Wystarczy kliknąć “find out more about AML” i wtedy naszym oczom ukaże się zachęta do zgłębienia tematu.
Brzmi ciekawie? Jeśli chcesz przeżyć tę przygodę na własnej skórze, wejdź na AML Detective klikając TUTAJ
Natomiast jeśli chcesz się wyróżnić jako pracodawca i zacząć angażować kandydatów, nie marnuj czasu – po prostu umów się z nami na kawę TUTAJ.
Autor: Igor Belczewski, Client Partner w Employer Branding Institute