Bądź szczęśliwy, trenerze!

peaceful-442070_1280Piękny zawód trenera wymagający jest. Nie dość, że nie do końca wiadomo, czy trener to ten, który wie lepiej i potrafi to atrakcyjnie objaśnić, czy bardziej ten, który wie, jak wiedzę z Klienta wydobyć, to jeszcze ani na sekundę na zajęciach nie odpocznie. Nie może się wyłączyć, pomyśleć o niebieskich migdałach, pogapić w komputer, czy pograć w „odmóżdżacz” na telefonie – od jego skupienia, czujności, aktywności i energii zależy w dużej mierze nie tylko efekt szkolenia, ale i pojedynczego ćwiczenia.
 
 
 
 
Jak zatem zadbać o siebie, aby trenować coraz lepiej, rozwijać się i cieszyć sukcesem? Istnieje kilka żelaznych zasad, których warto przestrzegać, niezależnie od tego, czy pracujesz bardziej wykładowo, warsztatowo, czy treningowo.
 
1. Truizm, czyli dbaj o swoje ciało – jedz, śpij i pij. W natłoku „spadających z nieba” kolejnych zajęć, wysokich własnych i cudzych (choćby konkurencji) poprzeczek, często w podróży, dbałość o swoje podstawowe potrzeby, najłatwiej pominąć. I one najszybciej upominają się o swoje w postaci naszego zniecierpliwienia, braku pomysłów, spadku koncentracji i energii. Efekty widać już po kilku tygodniach „trenowania w pędzie” – na kolejne zajęcia ruszasz jak na pańszczyznę i od energii grupy zależy czy ożyjesz, czy odbębnisz swoje. Efekt? Coraz gorsze wyniki. A tego właśnie nie chcemy, prawda?
 
2. Wyznacz sobie granice, których nie przekroczysz – finansowe, narzędziowe, czasowe (liczba zajęć w tygodniu/miesiącu), liczebności grup, zakresu tematów (specjalizacji), metodyki zajęć. Są granice, o których mówisz swoim kontrahentom, używasz ich w negocjacjach, jesteś w ich ramach elastyczny. To normalne, tak jest w każdym zawodzie. Jednak dla własnego zdrowia psychicznego, warto, abyś miał/a takie, o których wiesz tylko Ty i sam ze sobą umawiasz się, że ich nie przekroczysz, do samego końca owej umowy. Jeżeli obniżasz swoje wymagania regularnie, „na chwilę”, „bo tak trzeba”, „bo dużo zarobię”, „bo jeszcze tylko ten jeden raz”, nie tylko jesteś zły na siebie, ale często jesteś jedynym beneficjentem niedoskonałości, które ciągną się za projektem. Np. otwarte projekty unijne oznaczają: dużo pracy, ale za małe pieniądze. Jeżeli się na to godzisz, ok, ale ze świadomością, że za niskim wynagrodzeniem trenera idzie „taniość” całej usługi – kiepskie warunki szkolenia (ciemno, głodno, ciasno, duszno…), braki materiałów (znasz motyw latania do kiosku po długopisy dla uczestników?), narzędzi (choćby papieru do flipchart’a), przeludnione grupy, itd. „Baty” za wszystko zbierzesz Ty, a całość przedsięwzięcia może zakończyć się sukcesem tylko dzięki Twojej, podwójnej energetycznie, pracy. Stać Cię na to?
 
3. Nie wszyscy muszą Cię kochać, czyli z każdej grupy ktoś wyjdzie bardziej i mniej zadowolony. Pewnie wszyscy kiedyś marzyliśmy o zachwyconych grupach uczestników, notorycznej średniej 6,0 (ocena szkolenia: w skali od 1 do 6), pełnych energii salach szkoleniowych, w których kreatywność grupy nigdy nie opada, a jej dynamika to jeden wielki „haj”. I niektórym z nas zdarzają się takie zajęcia. Właśnie – zdarzają się. Żaden z trenerów nie jest uniwersalną maszynką do „robienia wszystkim dobrze”, a nasz styl prowadzenia zajęć, specjalizacja, sposób bycia, a nawet wygląd, jednym odbiorcom szklenia podobają się bardziej, innym mniej, a jeszcze innym wcale. Tak po prostu jest i o ile jesteś pewien, że w ramach swojego standardu pracowałeś dobrze, nie masz nad czym płakać.
 
4. Przygotowuj się do każdych zajęć. Nie szkodzi, że już „wszystko” wiesz, że ten temat przeprowadziłeś setki razy i nikt Cię niczym nie zaskoczy. Takie myślenie to kanał – właśnie za 555. razem uczestnik zastrzeli Cię pytaniem, na które odpowiedzi będziesz musiał poszukać lub zachowaniem, o którym nawet nie słyszałeś. Rutyna nie sprzyja naszej pracy, otwarty umysł, orientacja w nowych trendach plus wyrobienie własnego zdania na ich temat, tworzenie nowych gier i ćwiczeń pobudzają do działania, które wprost przekłada się na zaangażowanie uczestników w Twoje zajęcia. Znudzony rutyniarz, nawet jeżeli „porwie” grupę, to na chwilę – po warsztacie nic po takim „show” w głowach ludzi nie zostaje. Chcesz, żeby ludzie dobrze się bawili i uczyli? Zaczynaj zawsze od siebie. I zawsze „przed” a nie „po” szkoleniu.
 
5. Błędy ludzka rzecz, zdarzają się nawet trenerom. Jeden z moich nauczycieli, góral-psychoanalityk , powiedziała kiedyś tak: „Aśka, Ty musisz umieć wylać sobie ino kawę na spodnie i nie płokoć”. Miał rację – początkujący trener zrobi wszystko, aby ukryć swój brak doświadczenia i „plamę” chowa nieudolnie za małą serwetką z uśmiechem pod tytułem „nic się nie stało”. Ano stało się, kawy nie ma, plama jest, a do tego gorąca, więc trzeba natychmiast z tym zrobić, L na forum przyznać się, że czegoś nie wiesz, nie umiesz, nie pamiętasz. Ale sprawdzisz, uzupełnisz, przypomnisz sobie. I zrobić to. Szacunek do trenera, który zrobił błąd, ale przyznał się i naprawił, skacze w górę. Szacunek do tego, który udawał, że „pytania nie było” leci na pysk i często już nie powstaje.
 
6. Nie wkręcaj się w gry uczestników – owszem, powinieneś podążać za grupą, nie wolno Ci manipulować, kłamać, łamać zasad i opowiadać bzdur. Masz też obowiązek zmierzać do wspólnie ustalonego celu szkolenia. I chociażby z tego powodu nie na każde pytanie odpowiesz (bo nie jest tematem tych zajęć), nie każdą dyskusję „puścisz” na żywioł, nie wszyscy będą mieli okazję popisać się swoją wiedzą na forum i nie każdym zaopiekujesz się. Grupa i Ty macie wspólne cele – i razem, współodpowiedzialnie zmierzacie do ich realizacji. Każdy problem należy rozwiązać, co nie oznacza rozdmuchać i utknąć przy nim na stałe. Ty jesteś strażnikiem celu – i elastycznie – ale konsekwentnie do niego zmierzasz. Odpowiadasz za wynik i będziesz z niego rozliczony. Jak nie teraz przez Klienta, to przez rynek.
 
7. Bądź sobą – nie udawaj „fajniejszego” niż jesteś. Każda niespójność w Twoim zachowaniu zostanie wyłapana i coś pójdzie nie tak, choć nie wiadomo dlaczego. Jeden z moich kolegów udawał przed grupami, że nie pali. Na przerwach „urywał się” na papierosa w ustronne miejsce, jadł miętówki i maskował zapach perfumami z kieszeni marynarki i przez jakiś czas nie było problemu – jest z zawodu aktorem, potrafi grać w te klocki. Trafił jednak na uczestniczkę wyjątkowo wyczuloną na zapach papierosa – wyczuła, sprawdziła, zaprotestowała. Część grupy poczuła się dotknięta, że nie pali z nimi i zrobił się – nomen omen – dym, z którym trener musiał sobie radzić, tracąc czas i energię – spadło bowiem zaufanie do wszystkiego, co prezentował. Poradził sobie, przyznając się do błędów (i palenie, i ukrywanie ocenił negatywnie), czyli zastosował zasady z punktu 5. Oczywiście, musisz zadbać o siebie, dobrą energię, spokój i uśmiech, aktywność, sposób mówienia, ubranie, uczesanie, itd. – ale znów „przed” szkoleniem, a nie „po” nim. Czyli jeżeli jako trener chcesz prezentować zdrowy styl życia, rzuć palenie, biegaj, przejdź na dietę, idź na basen lub jogę i wytrwaj w tym. Będziesz wiarygodny dla siebie i dla innych. Bez spełnienia tego warunku nie będziesz szczęśliwym, dobrym trenerem.
 
 
Autorka: Joanna Konieczna
 
 

Z przyjemnością poznamy Twoją opinię

Skomentuj

Wystarczy 5 sekund aby być zawsze na bieżąco.

Zapisz się do naszego newslettera tutaj:

Informacje o najciekawszych artykułach i nowościach w świecie HR.

Dziękujemy za zapisanie do naszego newslettera. Od teraz będziesz na bieżąco ze światem HR.

Share This
HRstandard.pl
Login/Register access is temporary disabled
Compare items
  • Total (0)
Compare
0