Pan Fryderyk (37 l.) podążał do pracy zasępiony. Rozmyślał o nowych projektach i świetlanych perspektywach. Uradowany widokiem pustej windy popędził doń, wciskając guzik zatytułowany „20”.
Długie sekundy mijały zanim drzwi postanowiły się zamknąć. Kiedy zaczęły to robić, niespodziewanie przeszkodził im pan Tomasz (27 l.) wparadowując do windy gotowej do odjazdu. Pan Fryderyk śledził wzrokiem każdy ruch intruza przygotowując w myślach ciętą ripostę, gdyby ten postanowił przemówić. Tomasz udał jednak, że nie widzi współpasażera i pewnym ruchem skierował palec w kierunku guzika numer 19. Pan Fryderyk zazgrzytał zębami ze złości. Winda zastanowiwszy się, dlaczego nie mogła zamknąć się jak zazwyczaj, przystąpiła do drugiej próby.
Wtem, pan Zygmunt (45 l.), ryzykując utratę dłoni, wsunął ją w szczelinę drzwi. Te ostatnie, jakby lekko zaskoczone niespodziewanym ruchem, zamarły, a następnie otworzyły się na oścież po raz kolejny. Fryderyk osłupiał, a osłupienie to było tym większe, im bardziej złowieszczy palec pana Zygmunta zbliżał się do guzika, którego funkcją było zatrzymanie pojazdu na 14 piętrze. Pierwsze krople uzasadnionego potu wystąpiły na czoło Fryderyka. Jeszcze chwila, jeszcze jeden moment.
Tym razem drzwi nie zamknęły się nawet do połowy. Pani Hania (19 l.), wyglądająca na zagubioną studentkę, wpatrując się w świeżo otrzymaną przepustkę, nieśpiesznym krokiem przekroczyła próg. W niewielkim pomieszczeniu rozległ się dźwięk bulgotania. To krew w żyłach pana Fryderyka zaczynała wrzeć. Pani Hania, która wreszcie oderwała oczy od kolorowej przepustki, najpierw radośnie, a już po chwili w lekkiej panice, rozpoczęła poszukiwanie guzika numer 5. Niestety winda ta zaprojektowana była tak, aby po raz pierwszy zatrzymać się dopiero na czternastym. Pani Hania, postanowiła więc opuścić pojazd, jednak w tym momencie drzwi, znudzone ciągłym wybrzydzaniem, zatrzasnęły się ku satysfakcji pana Fryderyka. Satysfakcja ta nie trwała jednak długo.
Hania, rzeczona studentka, z niesmaczną pewnością siebie oświadczyła: „Wysiądę na najbliższym.” Pech chciał, że za najbliższe uznała ona piętro piętnaste i wcisnęła guzik odpowiadający za to właśnie międzylądowanie. Fryderyk widząc to załamał się kompletnie. W jego głowie kłębiły się myśli. Pytał sam siebie, czemu te potwory chcą go zniszczyć? Wyobrażał sobie przetargi, które go właśnie ominęły. Wyobrażał sobie telefony od najważniejszych klientów, których właśnie nie odebrał. Żonę, która z ostatnimi oszczędnościami ucieka do Meksyku z dziesięć lat młodszym Stefanem.
Brzdęk zasygnalizował, że cała gromadka dotarła na piętro 14. Pan Zygmunt wysiadł, a w ślad za nim podążyła także Hania w kompletnie irytujący sposób nie zauważająca, że nie jest to zamówione przez nią piętro.
Winda ruszyła, ale już po chwili, za sprawą nierozgarniętej pani Hani, zatrzymała się na piętnastym. Drzwi stały otworem. Nikt nie wsiadał, nikt nie wysiadał. Teraz twarz pana Fryderyka była pusta i blada. Wskutek szoku popadł on w stan głębokiej katalepsji i wpatrywał się tępo w odległy punkt. Jeszcze jeden przystanek, na którym wysiadał pan Tomasz, był dla Fryderyka niczym egzekucja, która nieuchronnie musiała nadejść. On już widział – jego kariera była złamana.
Pamiętaj: jeśli komuś śpieszy się bardziej niż tobie, to znaczy że nie nadajesz się do tej roboty. Regularnie i ostentacyjnie używaj zatem guzika zamykającego drzwi windy . Dzięki temu nie pozwolisz, aby wrogie siły przejęły ster twojej kariery.