Piękni nie zawsze mają łatwiej. Jak pokazują badania, urodziwe podwładne mają mniejsze szanse na awans, gdy ich szefem jest kobieta. Psycholodzy Maria Agthe i Matthias Sporrle z Uniwersytetu w Monachium oraz Jon K. Maner z Uniwersytetu Stanu Floryda przeprowadzili eksperyment na jednej z amerykańskich uczelni. 2639 studentów miało wskazać osobę, która ich zdaniem powinna dostać stypendium naukowe . Dokonując wyboru, brali pod uwagę oceny kandydatek (miały podobne wyniki w nauce) i ich zdjęcia. Gdy mężczyźni wybierali stypendystkę – aż 49,9 proc. wskazało obiektywnie najatrakcyjniejszą z trzech kandydatek. Ta o najbardziej przeciętnej urodzie dostała 15,6% głosów. Kiedy studentkę miały wskazać kobiety, proporcje się odwróciły: niemal połowa przyznała stypendium „szarej myszce”, a tylko ok. 15 proc. – „ślicznotce”.
Według autorów badania, nasza świadomość odbiera sygnały dotyczące kompetencji i intelektu pracownika, ale podświadomość każe nam oceniać go na podstawie wyglądu. – Atrakcyjne kobiety na ogół swobodniej nawiązują kontakty z innymi, więc łatwo wyrabiają sobie pozycję w firmie. Dlatego szefowe widzą w nich rywalki, zwłaszcza gdy nie są pewne swoich kwalifikacji. Jeśli wiedzą, że zajmują swoje stanowisko ze względu na unikalne doświadczenie i umiejętności, raczej nie przejmą się obecnością seksbomby w zespole. Chyba że dziewczyna ma i ładną buzię, a przy tym kompetencje. Wtedy wiele szefowych zaczyna robić wszystko, by przekonać innych, że skoro taka atrakcyjna, to pewnie ma pusto w głowie – mówi Izabela Kielczyk, psycholog biznesu, coach. Według niej, należy mówić właśnie o szefowych, bo mężczyźni rywalizują ze sobą na innych polach niż uroda: – Mężczyźni ścigają się na osiągnięcia i sukcesy. Nikt nie potraktuje mężczyzny-szefa niepoważnie tylko dlatego, że nie jest przystojny. Z kolei o kobietach, które osiągnęły sukces, ale nie są atrakcyjne, szepcze się za ich plecami, że pewnie nie układa im się w życiu osobistym, że poświęciły szczęście na rzecz pracy. Dlatego uroda, również w sytuacjach zawodowych, jest dla nas, kobiet, taka ważna. Chcemy być postrzegane jako „człowiek kompletny”. Mechanizmy te pokazuje również amerykańskie badanie. Atrakcyjne studentki zwykle nie miały problemu z wskazaniem innych atrakcyjnych studentek jako potencjalnych stypendystek.
Czy urodziwa podwładna może walczyć z dyskryminacją ze strony szefowej? Zwykle takie sytuacje kończą się zmianą pracy, chyba że ktoś „z góry” zauważy problem. Konfrontacje się jednak zdarzają. – Kiedyś doradzałam osobie w podobnej sytuacji. Ona powiedziała swojej szefowej, że czuje się przez nią gorzej traktowana. I, co ciekawe, panie doszły do porozumienia. Czasami przełożony nawet sobie nie uświadamia, że jest niesprawiedliwy wobec jakiegoś pracownika. A już na pewno się nie domyśla, dlaczego! Możemy z nim porozmawiać, jeśli mamy z nim na tyle bliski kontakt. Jeśli nie – a mamy dowody, że jesteśmy dyskryminowane – możemy dać znać przełożonemu naszej szefowej – radzi Izabela Kielczyk.
Eksperci, którzy przeprowadzili badanie na uczelni w USA, uważają, że takim sytuacjom należy zapobiegać już na etapie rekrutacji pracowników. Powinni się nią zajmować zewnętrzni specjaliści od oceny kandydatów, a nie wyłącznie ich przyszli przełożeni. Co więcej, lepiej, żeby kobiety były zatrudniane przez mężczyzn, a mężczyźni – przez kobiety, uważają autorzy badania.
Autor: Izabela Kielczyk