„Widzisz, a nie grzmisz!” – bezgłośnie wołają managerowie PR rekrutując do pracy nowych „specjalistów”. O dobrego fachowca w Public Relations nie jest łatwo. Tych, którzy grzeszą ignorancją na każdym kroku – do wyboru, do koloru. A czym grzeszą?
W lutym 2011 roku w samym serwisie Proto.pl dedykowanym specjalistom Public Relations, pojawiło się 150 nowych ofert pracy w branży. Praca w Public Relations jest ciekawa, kreatywna i przyzwoicie płatna. Bycie specjalistą Public Relations jest „sexy”! Nic więc dziwnego, że do tego zawodu garnie się mnóstwo osób. Uczelnie prywatne i państwowe, w związku z zapotrzebowaniem na PR-owców, otwierają nowe kierunki studiów podyplomowych, a na staże organizowane przez Agencje Public Relations pchają się tłumy. W Agencji VanguardPR na każde ogłoszenie odpowiada przynajmniej 50 osób zainteresowanych rozpoczęciem kariery w branży. Nie każdy może jednak liczyć na sukces – błędy popełniane podczas rekrutacji owocują często tym, że nawet osobom z niemałym doświadczeniem zawodowym pracę znaleźć trudno. Jakie grzechy popełniają kandydaci do pracy w PR?
1. Pycha – czyli każdy może być PR-owcem
Miesiąc stażu w agencji, jeden Fan Page poprowadzony dla pubu kolegi oraz dwóch znajomych dziennikarzy, którzy sami jeszcze stażują w gazecie, nie tworzą specjalisty. Kandydata na juniora lub asystenta tak – specjalisty niestety jeszcze nie. Wielu pracowników branży Public Relations zbyt optymistycznie ocenia swoje doświadczenie. Mając na koncie zaledwie kilka współprowadzonych kampanii, żadnego poważnego kryzysu i wąską bazę kontaktów w mediach trudno zostać kompetentnym managerem. Starając się o pracę, PR-owiec powinien potrafić adekwatnie ocenić swoje kompetencje i umiejętności w kontekście wymagań stanowiska. Podejście „jestem świetny, bo istnieję” tu się niestety nie sprawdzi, a brak umiejętności przedstawienia listy rzeczywistych działań wykonanych dla klientów w ramach kampanii prowadzi do zbudowania wizerunku kandydata, który nawet o własny PR nie potrafi zadbać. „Wielu osobom wydaje się, że praca w Public Relations wymaga jedynie umiejętności sprawnego pisania i bycia osobą komunikatywną – o tym, że to często o wiele za mało przekonało się już sporo stażystów, którzy chcieli rozpocząć karierę w branży” – podkreśla Justyna Bandoła, PR Manager VanguardPR.
2. Chciwość – czyli milion na początek
W PR się świetnie zarabia, prawda? Zatem po roku pracy należy mi się już 8-10 tys. zł pensji! W wyjątkowych sytuacjach połowa takiej pensji jest możliwa – mówimy tu jednak o złotych dzieciach PR (które są równie rzadkie jak złote runo). W praktyce, na pensje trzeba sobie zapracować. I nie chodzi tu o staż pracy, ale jej jakość, ilość zrealizowanych projektów, praktyczne doświadczenie, które wiąże się z różnorodnością zadań i klientów. Sam fakt pracy przez kilka lat w agencji Public Relations nie świadczy jeszcze o tym, że należy się pracownikowi wysokie wynagrodzenie. Tymczasem w praktyce kandydaci zakładają, że staż pracy jest wprost proporcjonalny do ilości pieniędzy, który powinni zarabiać. Dlaczego? Tego już w większości nie potrafią umotywować ani zrealizowanymi projektami, ani też kompetencjami.
3. Nieczystość – czyli praca niezgodna z kodeksem PR
Łapóweczka dla dziennikarza za „puszczenie” informacji prasowej, marketing rekomendacji prowadzony poprzez tworzenie fikcyjnych profili na forach internetowych, obiecywanie określonych ilości publikacji w mediach – to najczęstsze nieetyczne działania Agencji PR. Kandydaci o prowadzonych przez siebie działaniach niezgodnych z etyką pracy PR-owca mówią bez żenady. Niektórzy – zwłaszcza początkujący – nawet nie znają zasad. Kandydując do nieetycznej agencji PR może to być nawet plusem, ale jeśli PR-owiec chce pracować zgodnie ze sztuką, to takie „nieczyste zagrania” powinien zachować dla siebie. „Czasem mam poczucie, że kandydaci do pracy w Public Relations nie rozumieją takich pojęć jak współpraca z mediami czy rzetelność informacji. Pracę wyobrażają sobie, jako spamowanie po forach, łapówkarstwo i manipulowanie danymi. Ja oczekuję na spotkaniu rekrutacyjnym specjalisty, nie spamera.” – wyjaśnia Bartłomiej Juszczyk, właściciel Agencji PR VanguardPR.
4. Zazdrość – czyli zniesławianie innych agencji
W światku Public Relations rywalizacja jest bardzo ostra. Agencje biją się w przetargach o klientów, a na możliwość przebierania w zleceniach może liczyć tylko kilka największych. Przekłada się to na stosunek pracowników do siebie nawzajem. Nie takim znowu rzadkim grzechem jest – podczas rozmowy kwalifikacyjnej – krytykowanie przez kandydatów do pracy działań innych agencji. Jeszcze gorszym – niekończące się litanie żalu do własnego szefa i współpracowników. Zasada nie mówienia źle (a przynajmniej bardzo źle) o własnym szefie obowiązuje również w PR.
5. Nieumiarkowanie – czyli koloryzowanie w CV
„Dopiszę sobie do klientów markę koleżanki. Przecież i tak nie dowiedzą się, kto prowadził kampanie, a to taki medialny klient” – takie sytuacje zdarzają się często. W efekcie bywa, że mając na spotkaniu 3 osoby z jednej firmy (a to się zdarza) pracodawca dowiaduje się, że każdy odpowiadał za tego samego klienta. Niestety (lub na szczęście), świat PR jest dość mały i osoba, która siedzi w branży nieco dłużej „zna ludzi, którzy znają ludzi” – w efekcie wykonanie background screening’u, czyli zdobycie informacji, co rzeczywiście robił kandydat do pracy i na ile sukces kampanii jest jego zasługą a na ile innych osób, które brały w niej udział jest banalnie proste. A czy złapany na kłamstwie kandydat ma szanse na dobra pracę? W agencji, która stosuje nieetyczne metody pewnie tak – w końcu kandydat jest z tej samej gliny ulepiony – natomiast w poważnych i szanujących się agencjach kłamca będzie spalony.
6. Gniew – czyli czarny PR dla niedoszłego pracodawcy
Specjaliści Public Relations jak nikt inny wiedzą jak zaszkodzić innej firmie. I wykorzystują tą wiedzę kierowani emocjami. „Nie chcieli mnie? To ja im teraz pokażę” – taka myśl przyświeca odrzuconym kandydatom, którzy pozbawieni instynktu zaczynają krucjatę na forach, Fan Page’u agencji i wśród znajomych z branży. Działanie to ma bardzo krótkie nogi – w krótkim bowiem czasie „czarny PR-owiec zostaje zdemaskowany, a – jako że branża nieduża – szerzej znany w świecie.
7. Lenistwo – czyli nieznajomość branży
Grzech dotyczący głównie najmłodszych stażem PR-owców. Na pytania o znane kandydatowi agencje PR padają dwie – trzy nazwy. Opis ostatniego case study, który prześledził kandydat okazuje się sprawą sprzed dwóch – trzech lat. Znajomość branżowych mediów jest żadna. Czy kandydat z taką bazą buduje wizerunek dynamicznego i kreatywnego pracownika? Skutecznego PRowca, który potrafi wykorzystać wszelkie kanały dla budowania wizerunku klienta? Niekoniecznie. „Duża część pracowników agencji Public Relations skupia się na Media Relations. Oczywiście rozumiem konieczność specjalizacji – dlatego mamy w VanguardPR osobnych specjalistów od mediów społecznościowych czy marketingu rekomendacji, ale jako pracodawcę frustruje mnie to, że chcąc zatrudnić specjalistę Public Relations muszę odbyć wiele rozmów z osobami, które –jak się w trakcie spotkania okazuje – znają się tylko na Media Relations, a to i tak nie zawsze dobrze. O wyjściu poza schemat informacji prasowej nie ma zaś nawet mowy.” – podkreśla Bartłomiej Juszczyk.
Zanim zatem Specjalisto do spraw Public Relations pójdziesz na spotkanie kwalifikacyjne – zrób rachunek sumienia!
Źródło: Grupa Adweb