Nie byłam na ostatniej edycji „Kongresu Kadry”, który odbył się pod koniec kwietnia- za dużo pracy (chyba na szczęście 🙂 . Byłam na edycji w kwietniu rok temu i dużo wtedy się słyszało o tzw. „pokoleniu Y” w pracy. Pokolenie „Y” to według socjologów osoby urodzone od początku lat osiemdziesiątych do początku lat dwutysięcznych.
„Pokolenie Y” to dzieci tak zwanego pokolenia „baby boomers” lub „pokolenia X”. To pierwsze dwa pokolenia urodzone po II wojnie światowej. Pokolenie „baby boomers” to osoby urodzone w latach czterdziestych i pięćdziesiątych- w Europie Zachodniej i USA był to okres powojennej prosperity, osoby te wchodziły na rynek prace w warunkach stabilizacji i bogatej osłony socjalnej. Zastanawiam się, czy w Polsce ze względu na okres komunistyczny można tak naprawdę mówić o „baby boomers” – w gomułkowskiej Polsce (której nie pamiętam, bo urodziłam się później) z tego co mi wiadomo było szaro i zgrzebnie, zaś na Zachodzie zaczęto właśnie odcinać kupony od efektów gospodarczych powojennej odbudowy co musiało przekładać się na kształtowanie się postaw osób wkraczających na rynek pracy. Myślę, że istnieje jednak pewne podobieństwo pomiędzy „baby boomers” a ich polskimi rówieśnikami w kontekście podejścia do pracy i kariery zawodowej- obie te grupy moim zdaniem wysoko cenią sobie stabilizację w karierze i przewidywalność zadań.
Z kolei moje pokolenie- pokolenie X- osoby urodzone w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych wchodziły na rynek pracy w konkurencyjnych latach 80-tych (era deregulacji i liberalizacji gospodarki) aż do początku lat dwutysięcznych (kryzys spowodowany bańką internetową). Iksy przywykły do wyścigu- ciężkiej pracy w wymagającym środowisku, ciągłego podnoszenia kwalifikacji zawodowych aby sprostać wymaganiom rynku. Na zachodzie przyjmuje się, że ostatnie roczniki iksów to końcówka lat siedemdziesiątych, myślę, że u nas w Polsce to nawet początek lat osiemdziesiątych. Tutaj zachodnia kategoryzacja pokoleniowa odpowiada moim zdaniem polskim realiom. Tak samo jeżeli mowa o pokoleniu „Y”.
Czym charakteryzują się igreki ? Są to osoby wychowane we względnym przynajmniej dobrobycie i wkraczające na rynek pracy w warunkach prosperity oraz rynku pracownika lat dwutysięcznych. Igrekom bardzo zależy na zachowaniu równowagi pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Mają zresztą trudności z rozróżnieniem obydwu tych obszarów- nie widzą nic zdrożnego np. w korzystaniu z Facebooka w pracy a jednocześnie nie mają też wielkich problemów z pracą w weekendy czy po godzinach, jednakże pod warunkiem, że dzieje się to od czasu do czasu. Igreki mają duże problemy w podporządkowaniu się autorytetom oraz organizacyjnej hierarchii. Mają za to mnóstwo inwencji i kreatywności. Inaczej się komunikują- jako pierwsze pokolenie, które „od zawsze” w swoim życiu miało internet i telefon komórkowy z SMS-ami, wolą komunikować się wysyłając tekst (SMS, e-mail, wiadomość na Facebooku) niż bezpośrednio (rozmowa, telefon).
W jakich obszarach zarządzania HR igreki tworzą wyzwania ? Widziałabym kilka obszarów, które powinny pokolenie „Y” uwzględniać.
Po pierwsze rekrutacja– do igreków dociera się coraz bardziej wyszukanymi kanałami- poprzez media społecznościowe. W skali masowej rekrutacji tworzone są wykorzystujące media społecznościowe kampanie z zakresu tzw. „employer branding”, które zachęcają igreków do pracy mówiąc ich językiem- mniej formalnym, ale też powodującym zaciekawienie.
Po drugie, motywowanie tych ludzi jest niebywale ciężkie- bo w większej niż do tej pory mierze jest pozafinansowe.
Komunikacja w pracy– jest bardzo utrudniona. Pokolenie Y nie wychodzi z internetu, w związku z tym jak napisałam powyżej igreki ciągle piszą- nie dzwonią, nie rozmawiają. Wyzwaniem dla firm jest komunikacja na poziomie porozumienia igreków ze starszymi pracownikami w szczególności tymi po pięćdziesiątce- konflikt wartości w stosunku do starszych pokoleń jest moim zdaniem silniejszy niż bywał dotychczas (sam konflikt pokoleń to przecież nic nowego). W mojej ocenie największą zmianą jest to, że praca dla igreków sama w sobie nie jest wartością bo oni mają swoje życie. „Dobro firmy”, „przywiązanie do firmy”, „trzeba szanować pracę” to hasła, które do igreków kompletnie nie przemawiają. Czy igreki to cyniczni skoczkowie w karierze ? Zdecydowanie nie, inteligentnie kierowani i motywowani potrafią z siebie dużo dać. Ci ludzie są bardzo dobrze wyedukowani, ale…. Z jednej strony maja wiedzę szeroką, ale przeważnie nie pogłębioną, żeby nie rzec płytką. Wymagają inteligentnego przywództwa i mentoringu, wymagają od firm stworzenia wewnętrznego systemu przekazywania wiedzy i zarządzania wiedzą w organizacji.
Temat zarządzania pokoleniem „Y” bardzo mnie interesuje. Ze swojej praktyki wiem, że to problem bardzo ważki, bardzo realny i na razie moim zdaniem słabo zdiagnozowany (raczej opisuje się case’y wyrwane z kontekstu a mało stawia hipotez). Widzę, że na zachodzie pojawia się masa materiałów na ten temat i jest to temat nośny (dużo o igrekach jest ciągle od dwóch lat w „Harvard Business Review”). Mam jednak wrażenie, że nasza polska specyfika sprawia, że polskie pokolenie „Y” jest inne (jednak trochę skromniejsze) niż zachodnie. Przejrzałam w internecie program kwietniowych kadr, czy będą jakieś naprawdę „przełomowe” wystąpienia na ten temat. Sprawiał wrażenie, że raczej nic naprawdę znaczącego na ten temat nie padnie.. Zapraszam bardzo serdecznie do dyskusji: Czy przez ostatni rok pojawiło się coś (artykuł, konferencja, prelekcja, case study biznesowe) autentycznie nowego w przedmiocie igreków ? Jakie jest wasze zdanie na temat pokolenia „Y” w pracy ? Zapraszam równie serdecznie samych igreków jak i tych, którzy z nimi pracują 🙂