Na wstępie przepraszam Wszystkich za zaniedbanie bloga przez kilka dni i brak postów. Utonęłam w niespodziewanie dużej ilości pracy.
Ponieważ od dłuższego czasu nie napisałam dłuższego posta, dzisiejszym wpisem chciałam zapoczątkować serię wpisów o wykorzystaniu mediów społecznościowych w rekrutacji.
Dostaliśmy bowiem nowe, potężne narzędzie do wykorzystania. Serwisy takie jak Goldenline.pl czy LinkedIn (skupiający dzisiaj ok. 40 milionów użytkowników !), które na pierwszy rzut oka są narzędziem do podtrzymywania starych kontaktów zawodowych i biznesowych są w istocie czymś dużo większym – umożliwiają nam „podłączenie” się do sieci społecznej i wykorzystanie w pełni tzw. „słabych powiązań” oraz sieci dalszych kontaktów osób pozostających w bezpośrednim kontakcie z nami.
Jeżeli chodzi o poszukujących pracy – po pierwsze, tzw. „ukryty rynek pracy”, czyli stanowiska, które nie są ogłaszane przez firmy czy agencje rekrutacyjne, realizuje się dzisiaj w dużej mierze poprzez media społecznościowe właśnie. Posiadając profil możemy zostać zauważeni przez rekrutera zarówno wewnętrznego jak i zewnętrznego, wynajętego przez pracodawcę. „Ukryty rynek pracy” to nawet 70-80 % wszystkich ofert pracy…
Po drugie – kiedyś już o tym pisałam – udział w grupach dyskusyjnych pozwala nam skutecznie budować nasz osobisty wizerunek, jak ładnie mówi się po angielsku nasz „personal branding”.
W naszej firmie zaobserwowaliśmy ciekawe zjawisko: często największy napływ CV obserwujemy po jakimś tygodniu od pierwszych kontaktów z kandydatami – pokazuje to potęgę działania dalszych kontaktów. Osoby, z którymi się kontaktujemy przekazują (przynajmniej w części) informację o projekcie swojemu kręgowi zawodowemu. Oczywiście jest to zasada stara jak świat, natomiast w dobie mediów społecznościowych jej działanie jest niesamowicie „zamplifikowane”. Mniej przypomina to tak zwaną metodę „sourcingu” stosowaną w executive search (rozpytywania się wśród swojej sieci kontaktów o osoby spełniające kryteria rekrutacji, zainteresowane projektem) a bardziej „zastawianie sieci”…
W mojej ocenie media społecznościowe wymuszają dużo lepsze niż wcześniej zaplanowanie rekrutacji od strony kanałów dotarcia do kandydatów – tak aby otrzymać optymalną ilość dobrych CV.