26 września 2006 roku Facebook otworzył swe strony dla każdej osoby powyżej 13 roku życia, która posiada aktualny adres email. Po trzech latach niemal wszyscy posiadają konto na tym portalu, a pracodawcy wszystkich branży zastanawiają się, czy czegoś nie przeoczyli.
Sieć w swym ciągłym rozwoju oferuje coraz to nowsze możliwości employer brandingu i jest to gorący temat pośród pracodawców, którzy za jej pośrednictwem mogą kontaktować się z coraz większą liczbą studentów. Sondaż przeprowadzony wśród nich wykazał, że 94 % studentów z Wielkiej Brytanii i Norwegii, oraz 93 % studentów w Singapurze korzysta z możliwości oferowanych przez Sieć. To platforma globalnej komunikacji. Pracodawcy po raz pierwszy zostali postawieni przed możliwością tak ogromnego sukcesu w branży employer brandingu. Jednak patrząc na to z drugiej strony, może to oznaczać również katastrofę.
Znaczące jest to, że aż 89 % studentów z Singapuru ma pozytywny bądź też neutralny stosunek do firm, które reklamują się na portalach społecznościowych. Taką samą opinię wyraziło 80 % studentów niemieckich, 75 % studentów brytyjskich i 64 % studentów amerykańskich. Te liczby niewątpliwie zachęcą wielu pracodawców do poszukiwań na Facebooku. Wielu z nich już to zrobiło: wielkie marki takie jak Ernst&Young, Deloitte i Unilever skorzystały z platformy odnosząc sukces. JP Morgan postrzega Facebooka jako stronę bardzo pożyteczną: częściowo to właśnie temu portalowi przypisuje swój sukces, jakim jest pierwsze miejsce w rankingu przeprowadzonym wśród studentów brytyjskich (Universum 2009). Pracodawcy którzy chcą zaprezentować się na Facebooku lub jego krajowym odpowiedniku, szukają jednak sposobu na zabezpieczenie się przed zaszkodzeniem swej marce. „Największym błędem popełnianym przez pracodawców jest stworzenie konta firmowego i zamieszczenie na nim firmowych informacji”– mówi Corné Wielemaker (creative director online media w Maximum). Dodaje: „to właściwie zadziała na niekorzyść firmy”.
Maximum działające w Holandii i w Chinach to agencja zajmująca się komunikacją i nowatorskim marketingiem zatrudnienia. Wielemaker współpracuje z klientami w celu zbudowania silnej marki w Sieci za pomocą Hyves – holenderskiej wersji Facebooka. Wielemaker uważa, że użytkownicy nie powinni być zasypywani informacjami firmowymi. Nie chodzi o to, by duplikować oficjalną stronę internetowa firmy. Zgodnie z tym właściwe zachowanie to przedstawienie siebie jako osobę jedynie reprezentującą firmę. „Jeżeli spotkałbym cię na ulicy nie powiedziałbym <Witaj, nazywam się Maximum, miło mi cię poznać>; raczej powiedziałbym <Cześć, nazywam się Corné, miło mi cię spotkać>; dopiero później dodałbym, że pracuję dla Maximum”. Tak powinno wyglądać właściwe podejście do Facebooka i podobnych witryn : indywidualne konto, lecz założone z myślą o występowaniu w imieniu pracodawcy.
Niezobowiązujące rozmowy
Jest to obok oficjalnej strony WWW jeszcze jeden sposób na dostarczanie informacji o firmie do potencjalnych talentów. Wykorzystywanie tych dwóch dróg komunikacji działa na korzyść firmy. Maximum współpracuje obecnie z holenderską armią narodową nad stworzeniem jej wizerunku na portalu Hyves. Wielemaker wyjaśnia jak pracodawca może efektywnie wykorzystywać takie niezobowiązujące rozmowy w Internecie: „Holenderska armia może rozpocząć rozmowę z kandydatem pytaniem: <Czy obawiasz się testów sprawnościowych?>; z pewnością padnie odpowiedź typu: <Trochę tak , z czego się one składają?>; to daje możliwość kontynuowania rozmowy i udzielenia dalszych informacji”. Jednakże Wielemaker ostrzega: „Utrzymuj rozmowę w lekkim tonie, powiedz: <Jeśli tylko będziesz pamiętał o regularnych ćwiczeniach na siłowni, to jestem pewny, że zdasz>”.
Wierzchołek góry lodowej
Warto również zainteresować się serwisami działającymi na tych samych zasadach co Facebook. Przykładowo Twitter może być znakomitą drogą do porozumiewania się z profesjonalistami, po to aby zaznajomić ich z wizerunkiem potencjalnego pracodawcy. Po raz pierwszy micro blogging stał się tak prosty. Wielemaker twierdzi: „Nie potrzebujesz do tego zaawansowanych narzędzi – każdy może się dołączyć”. Twitter wykorzystywany we właściwy sposób, może być doskonałym kanałem dla potencjalnych talentów, by śledzić codzienne zajęcia pracowników danej firmy, zaznajomić się z pracowniczym rozkładem dnia, który przecież może stać się ich dniem, jeśli tylko zdecydują się dołączyć do firmy. Na jednym z blogów ktoś z Deloitte napisał, że pracownicy spotykają się na lanczu na jednym z tarasów w Amsterdamie. Dla potencjalnego pracownika jest to sygnał, że praca w danej firmie jest nie tylko wymagająca, ale i sprawia ona wiele przyjemności.
Lekcja zaliczona
Unilever – szybko rozwijająca się firma zajmująca się artykułami konsumpcyjnymi, posiada swój profil na Facebooku od dwóch lat. „Posiadamy trzy różne rodzaje kont” – mówi Pauline McGivern, specjalista od wyszukiwania talentów w Wielkiej Brytanii i Irlandii. „Są to strona firmowa z informacjami i listą pytań, strony o różnych funkcjach prowadzone przez stażystów, oraz strony za które odpowiadają campus managers”. Doświadczenia Unilever doskonale odzwierciedlają rady Wielemakera z Maximum. „Oficjalne strony internetowe nie pracują dla nas” – mówi McGivern. „Codziennie otrzymuję 20-30 wiadomości, to bardzo czasochłonne, a w sytuacji intensywnej rekrutacji po prostu nie mam na to czasu”. Dodatkowo McGivern uważa, że ciężko rozpoznać, którzy ludzie szczerze chcą pracować dla Unilever, a którzy chcą tylko dołączyć do grupy. Jednakże strony prowadzone przez stażystów i campus managerów spełniły swoją funkcję. „Stażyści mogą odpowiedzieć na więcej pytań niż my w działach HR i IT” – mówi McGivern. „Z kolei strony campus managerów łączą studentów z innymi studentami i ułatwiają przepływ informacji”.
Od 1,5 roku Unilever pracuje nad nowymi możliwościami employer brandingu. W związku z tym ich profil na Facebooku także ulega zmianom. „Zamkniemy 20 lub więcej stron Unilever, po to aby zbudować tylko jedną. Będziemy monitorować napływ kandydatów i informacja nadawane przez stażystów. Postaramy się też bardziej zaangażować stażystów, abyśmy mogli w pełni wykorzystywać ich umiejętności”.
Być czy nie być
Facebook niekoniecznie jest dobrym rozwiązaniem dla każdej firmy, więc zanim pracodawca podejmie decyzję o stworzeniu na nim swojego profilu, musi zastanowić się czy taka forma prezencji rzeczywiście jest zgodna z jego strategią employer brandingu. Z drugiej strony Facebook to narzędzie łatwo osiągalne, a studenci którzy go używają wyrażają się pozytywnie o pracodawcach, którzy się na nim prezentują. Interakcja z docelowymi grupami będzie się rozwijać, a portale społecznościowe to po prostu inny sposób na wzmocnienie swojej marki.
Medialna etykieta
- Nigdy nie komunikuj się przez konto firmowe – wiadomość powinna być nadawana przez realnego pracownika firmy
- Nie duplikuj na Facebooku swojej oficjalnej witryny internetowej
- Używaj odpowiednich fotografii i innych aplikacji do przedstawienia informacji o firmie
- Prowadzone rozmowy utrzymuj w lekkim tonie – nie przekazuj tylko i wyłącznie informacji biznesowych
Przeł. Gabriela Wrona
Źródło: employerbrandingtoday.com
Witam,
Ciekawy artykuł. Mam jednak pytanie: jak należy rozumieć radę by nie komunikować się przez konto firmowe, a wiadomość powinna być nadawana przez realnego pracownika firmy? Chodzi tu chyba głównie o wymienianie indywidualnych wiadomości pomiędzy firmą a zainteresowanymi osobami, bo przecież informacje na stronie/grupie firmy bardzo często publikowane są właśnie przez konto firmowe, a nie przez indywidualnych pracowników (którzy notabene za tymi wpisami oczywiście stoją).
Przy okazji polecam udział w webinar Facebook for Business http://www.siliconcloud.com/facebook/?source=hubspot-email-20091125cint – myślę że będzie się tam można dowiedzieć czegoś ciekawego.
Pozdrawiam
Pani Katarzyno,
myślę, że artykuł właśnie próbuje dowieść, że pierwsze Pani zdanie jest lepszym rozwiązaniem. Właśnie komunikacja przez realnego pracownika jest skuteczniejsza- bo zdecydowanie bardziej wiarygodna niż mówiące „korporacjnym slangiem” konto firmy X ” dołacz do nas bo jesteśmy najlepszym pracodawcą”. Kluczem jest dobór odpowiednich ambasadorów firmy – także w świecie Internetu. A najlepiej, gdy wszyscy pracownicy sa na tyle zaangażowani, że stają się naturalnymi ambasadorami i prawdziwie (i jednocześnie w pozytywnym świetle) mówią o pracy w swojej firmie.