Kto grał, a kto wygrał?

scvu„Panowie! Macie czas między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem? Zapraszam do mnie na partyjkę brydża. Świetnie, jesteśmy umówieni”.

 

 

 

 

 


 
 
 
 
 
Siadamy przy okrągłym stole. Karty spadają na zielone sukno. Rozdaje Andrzej (Prezes). Gram w parze z Krzysztofem (Dyrektor Zarządzający). Czwarty to Darek (Podróżnik). Atmosfera mijających świąt i nadchodzącej nocy sylwestrowej skłania do podsumowań i refleksji. Mija godzina, druga i kolejne. Na kartce rośnie równy rządek zapisów punktowych, jeden pod drugim.
 
Andrzej wykłada kartę, patrzy na nas i… „Przejrzałem wszystkie swoje notatki, sprawdziłem wyniki, wyobraźcie sobie – zrealizowałem wszystkie cele, które miałem na ten rok! Inwestycje, sprzedaż, cięcia budżetowe, urlop i edukacja dzieciaków. Punkt po punkcie, termin za terminem. Z zegarmistrzowską precyzją. Perfekcyjna organizacja i wykonanie”.
 
„Przez takich jak Ty…”, kładzie swoją kartę Krzysiek, „moje biurko przez cały rok wyglądało jak fabryka papieru. Po lewej stos raportów, po prawej dwa stosy wniosków do rozpatrzenia „na wczoraj”, na środku monitor między kolumnami dokumentacji przetargowych i odwołań. Firma zamówiła audyt. Konsultant złapał się za głowę, gdy zobaczył moją listę zadań w ostatnim kwartale roku”.
 
Darek, uśmiechając się, twardo mówi „pas”. Dolewa do swojej szklanki soku, pije powoli, unosi ramiona i splata ręce za głową… „Wiecie, rok temu zapisałem sobie na kartce marzenie – Santiago de Compostela. Kupiłem przewodniki, zacząłem szukać informacji w necie. Można tam dotrzeć kilkoma trasami, krótszymi lub dłuższymi. Ale ja mam tak, że jak coś robię, to idę na całość. Zanotowałem: start w Paryżu, ponad 800 km do przejścia. Zrezygnowałem ze względu na czas i pieniądze. Kolega wrócił pod koniec września. Wyruszył z Warszawy, zaraz po tym, jak wywalili go z roboty”.
 
Kładę karty, wstaję. Czas rozprostować nogi. Boli mnie kolano – to przez upadek na rowerze i zbyt intensywne bieganie po lesie przez trzy miesiące. Rachunki mam zapłacone. Kredyty spłacam mniej więcej w terminie. Cele? Zadania? Marzenia? Swoją listę pewnie przepiszę, jak każdego roku, na początku stycznia. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Bardziej zastanawia mnie, czy spotkaliśmy się dlatego, że wciąż, niezależnie od tego, co robimy, bardzo się lubimy, czy też każdy z nas przyszedł tu dla samego siebie.

 
 
 
 

Image courtesy of chrisroll/FreeDigitalPhotos.net

1 komentarz
  1. Reply
    Lena 16 stycznia 2014 at 21:16

    Szkoda, że przy tym stoliku nie zasiadł jeszcze kolega, który wrócił z Santiago de Compostela. Ciekawa jestem jego refleksji.
    Bardzo ciekawy wpis, daje do myślenia!
    Czekam na następne 🙂

Skomentuj

Wystarczy 5 sekund aby być zawsze na bieżąco.

Zapisz się do naszego newslettera tutaj:

Informacje o najciekawszych artykułach i nowościach w świecie HR.

Dziękujemy za zapisanie do naszego newslettera. Od teraz będziesz na bieżąco ze światem HR.

Share This
HRstandard.pl
Login/Register access is temporary disabled
Compare items
  • Total (0)
Compare
0