Pamiętacie czasy studenckie? Ależ było fajnie … Całe dnie dbało się o relacje towarzyskie, czasami się uczyło, czasem pracowało gdzie popadnie dla kasy, a czasem nabywało prawdziwego doświadczenia i decydowało czego na pewno nie chciałoby się w życiu robić.
Do pracy przychodziło się na własnych zasadach ustalonych z szefem, aby nie zawalić uczelni i być na egzaminach, pracowało się tak, żeby jak najszybciej zrealizować zadanie i zabrać się za następne, a po wyjściu z pracy żyło się pełną piersią.
Dorośliśmy i coś się zmieniło… Ale co? Wszystko! Z dorosłych ludzi zrobiono małe dzieci, które:
1. Muszą być niańczone. ‘Czy mogę iść na urlop?’ „Czy mogę dziś wyjść wcześniej, żeby zawieźć dzieci do lekarza/samemu pójść do lekarza/zrobić coś ważnego?” I moje ulubione: „Nie było cię przy biurku, gdzie byłaś?” Mój kierownik jest moim przedszkolnym wychowawcą, bo metody osiągania celów i motywowania pracowników przypominają te przedszkolne. W rezultacie zamiast powiedzieć szefowi: „Słuchaj, wychodzę wcześniej, ale w niczym nie zakłóci to mojej pracy i jej efekt będziesz miał na biurku jak zwykle”, wikłamy się w kłamstwa i stres.
2. Muszą być na miejscu tam, gdzie się im każe. Kiedy byłam studentką praca to było COŚ co wykonywałam. Kiedy poszłam do pracy stała się MIEJSCEM, do którego przychodziłam. W ten sposób dochodzimy do zabawnego absurdu: pan Józek, który ma flegmę i, jak to określa moja koleżanka „muła na plecach” i nie zamierza specjalnie przyczyniać się do sukcesów firmy, ale w zamian spędza w pracy ranki, wieczory i weekendy jest często ceniony bardziej niż pani Zosia, niewiasta konkretna i rzeczowa, która koncentruje się na realizacji zadań, żeby wyjść wcześniej i zająć się kwestiami równie ważnymi jak jej praca (a czasem nawet ważniejszymi). O co tu chodzi? A o to, że pan Józek jest na miejscu i kierownik ma nad nim kontrolę (a raczej jej złudzenie), a pani Zosia jest podejrzana… Czemu wychodzi wcześniej od Józka? I co wtedy robi? Tak, wystarczy, że pan Józek JEST NA MIEJSCU.
Kiedy zaczniecie kontestować taki układ i pogadacie z kierownikami/menedżerami, właścicielami małych firm innymi zarządcami ludźmi powiedzą Wam:
„Ludzie potrzebują kontroli”
Odpowiedzcie: skoro tak, to dajcie im jej trochę! Dajcie im kontrolę nad swoim czasem i nauczcie jak nim zarządzać. Nie macie pojęcia jak ludzie pracują, kiedy czują, że mają nad czymś kontrolę! Ludzie nie potrzebują nadzorców – potrzebują jasnych reguł gry: co dokładnie mają zrobić i konkretnie na kiedy. Jeśli zamawiasz lunch na telefon, to nie jedziesz do knajpy i nie gapisz się kto i co robi, by przygotować Ci lunch. Po prostu o określonej porze przywożą Ci to, co zamówiłeś/aś. A jeśli nie przywożą, to albo składasz skargę i liczysz na poprawę, albo zmieniasz knajpę…
„Skąd mam wiedzieć, że ludzie pracują skoro ich nie widzę?”
Na miłość boską, a skąd wiesz, że pracują nawet kiedy ich widzisz? Jeśli Twoi ludzie pracują z informacją, to gadają przez telefon, wysyłają maile – nie masz pojęcia czy to wszystko dotyczy pracy. A jeśli ustalisz czyste cele i deadline? Dostaniesz wszystko na talerzu w odpowiedniej formie. A jeśli nie – nie będzie wątpliwości czy pracowali, czy nie.
„A co z pracą zespołową? Teamwork is everything!”
Ble, ble – Już nie. Odkąd zaczęła być to moda i zespołowość dla samej zespołowości, a nie rzeczywisty wymóg pracy, praca zespołowa nieco się zdewaluowała. Pracujemy zespołowo, jeśli wymaga tego rezultat. Jeśli pracujemy na rezultat i nie mamy pewności, że członkowie zespołu będą w siedzibie firmy, szybko nauczymy się od kogo i kiedy dostać wsparcie.
„A co, jeśli nikt nie przyjdzie do pracy?”
Zaraz. Przecież mimo że dajemy pracownikom prawo do kontroli ich własnego czasu i pozwalamy pracować gdzie chcą i kiedy chcą o ile osiągają postawione im cele to nie znaczy, że przestają pracować! Oni wciąż pracują i mają swoje obowiązki. Czyli wciąż są odpowiedzialni za obsługę klientów, bez względu na to czy klient jest wewnętrzny czy zewnętrzny. I mają te obowiązki wypełniać dobrze. Jeśli celem stanowiska jest obsługa klienta, to dlaczego sądzisz, że człowiek na tym stanowisku przestanie ten cel realizować?
Jako pracownicy od lat, a nawet dekad realizujemy model 9-17 w siedzibie firmy. Możliwość pracy na rezultaty przeraża nas podobnie jak pracodawców.
„Jeśli liczą się tylko rezultaty i nie mam wyraźnego początku i końca pracy, to jak oddzielę życie prywatne od zawodowego?”
Hej, a wiesz po co dostajesz kontrolę? Żeby móc samemu decydować ile czasu i kiedy przeznaczasz na pracę. Nie dostaniesz nagrody za dupogodziny i bezsensowne przesiadywanie w pracy po nocach. Koniec z tym. Robisz swoje zadanie, kończysz je i zajmujesz się czymś innym. I co, widzisz jakąś zachętę do nadgodzin?
„Mój szef zawaliłby mnie robotą, gdybym pracował/a na rezultaty”
Uuu, a dasz się? Prawdopodobnie najważniejsze pytanie w naszych warunkach. Skoro przechodzimy na rezultaty, to czemu nie dać ich więcej? Zadaj sobie pytanie: „czy zawalenie mnie obowiązkami jest korzystne dla firmy? Będę zmęczony, zestresowany, sfrustrowany, wykorzystywany – zacznę sabotować system i pracodawcę. Nie, zdecydowanie nie jest to korzystne dla nikogo”. A teraz przestań tańczyć jak ci zagrają i przestań zachowywać się jak dziecko. Masz zaufanie do swojej firmy? Idź do szefa i asertywnie powiedz mu co Ci leży na wątrobie. Firma, która wprowadza zadaniowy czas pracy z definicji będzie słuchać pracowników . Zgódź się na tyle, ile jesteś w stanie podźwignąć bez ryzyka przepukliny.
Wróćmy do czasów studenckich, kiedy wszystko było takie piękne. Zastosujmy system pracy podobny do systemu studiów:
1. Na początku semestru dostajesz listę tego, czego musisz się nauczyć i deadline, czyli datę sesji.
2. Twój cel: zdać egzamin – uczestniczenie w wykładach zależy wyłącznie od Ciebie. Pewnie, że czasem warto w nich uczestniczyć. Przypomnij sobie także jak często robiłeś/aś na wykładach za paprotkę.
3. Ewaluacja – egzamin i ewentualna poprawka, jeśli nie dałeś/aś rady.
UWAGA: Zadaniowy czas pracy, czy praca oparta tylko na rezultatach jest tylko dla widzów dorosłych. Nie wpuszczamy mentalnej gówniażerii. Skończyłeś/aś 18 lat? Wchodzisz?
Korzystałam z książki „Why Work Sucks and How to Fix It”.