Nie macie czasem dość miejsca, w którym mieszkacie, życia, którym żyjecie, sąsiadów, ich zwierząt i dzieci? Większość z Was, podobnie jak ja, choć raz w życiu pomyślała, że dobrze by było rzucić to badziewie w cholerę i zamieszkać na tropikalnej wyspie, zajmując się poławianiem pereł.
Później wracaliście do smętnej rzeczywistości i ponuro zaczynaliście pchać znienawidzony wózek z mozołem. Ale dlaczego rezygnować z porywów? Jest taka profesja, ws 100 procentach flexi, która pozwoli wyzwolić się z nudy i mizerii. Ta profesja to siedzenie w domu.
Tyle, że cudzym. Tzw. house sitting, czyli opiekowanie się domem pod nieobecność właściciela.
Opis stanowiska: opieka nad zwierzętami domowymi, uprawianie ogródka, dbanie o porządek, jednym słowem – zarządzanie nieruchomością. Podaż jest całkiem spora. Czas trwania zadania waha się od tygodnia nawet do roku. Zyski są olbrzymie: darmowe mieszkanie (nierzadko powalającej jakości, lepsze niż twoje własne), tani sposób na podróże, poznawanie ciekawych ludzi. Właściciel domu boi się włamywaczy, wandali i zdechłych kwiatków, więc jest szczęśliwy, że ktoś zajmie się kłopotem podczas jego nieobecności. Korzyści są więc obopólne i ze wszech miar atrakcyjne…
Jeśli więc masz zamiar prowadzić życie cyfrowego nomada i pracując online korzystać z darmowego mieszkania takiego jak powyżej – weź się za house sitting i skorzystaj z którejś z poniższych serwisów, które kojarzą zainteresowane strony.
Jeśli już przekonasz się do pomysłu i zapragniesz wziąć byka za rogi – musisz mieć referencje określające Twoje doświadczenie i zaprezentować się od najlepszej strony. Twoją największą konkurencją są emeryci i podróżnicy. No i trzeba mieć sporo szczęścia, żeby znaleźć coś ciekawego i zyskać akceptację właściciela. Ale jak to mówią – kto nie ryzykuje, ten nie podróżuje. Powodzenia!