Według najnowszego raportu MPiPS w 2009 roku niemal o jedną czwartą spadła liczba agencji zatrudnienia w Polsce. Również o około 147 tys. zmalała ogólna liczba osób, które znalazły pracę dzięki agencjom. W minionym roku wzrosła natomiast grupa Polaków korzystających z poradnictwa zawodowego.
Najnowsze podsumowanie ministerialne wyraźnie pokazuje, że w minionym roku spadki objęły niemal wszystkie kluczowe obszary działania agencji zatrudnienia – od pośrednictwa pracy i pracy tymczasowej po doradztwo personalne. Przede wszystkim zmalała liczba samych agencji, których na koniec roku było 2941 (w 2008r. aż 3811). Jak wyliczają autorzy raportu, agencje zatrudnienia w 2009 pomogły znaleźć pracę w sumie 672 261 osobom – liczba ta była więc mniejsza o około 147 tys. w stosunku do roku 2008 (wówczas skierowano do pracy ponad 800 tys. osób).
Najbardziej – aż o ponad 95 tys. – zmalała ilość pracowników tymczasowych (z niemal 475 tys. w 2008 r. do nieco ponad 379 tys.). Z kolei o około 52 tys. zmniejszyła się liczba osób, które zostały zatrudnione w ramach usług pośrednictwa pracy (w 2008 roku było to niemal 328 tys. osób a w 2009 już tylko 275,5 tys.). O około 10 tys. czyli ponad jedną czwartą spadła także grupa firm, które skorzystały z usług doradztwa personalnego – w 2009 niecałe 30 tys. pracodawców zdecydowało się na tę usługę, kiedy w 2008 roku liczba ta wyniosła nieco ponad 40 tys. Co ciekawe w kryzysowym roku aż o 75 tys. wrosła grupa Polaków korzystających z doradztwa zawodowego. W 2008 roku było to ok. 219 tys. osób a rok później już 294 tys. Z usługi tej (w zakresie pomocy w doborze kandydatów) skorzystało też w ubiegłym roku 8 612 pracodawców czyli więcej o 5 428.
Według Sylwii Sędrowicz z agencji Job Impulse Polska tak spadek liczby agencji to konsekwencja dwóch przyczyn: Z jednej strony załamanie koniunktury naturalnie spowodowało spadek zapotrzebowania na usługi agencji, a tym samym też i intensywną konkurencję pomiędzy nimi. Z drugiej strony natomiast zmiany prawne umożliwiły marszałkom wykreślanie z rejestru agencji, które np. nie złożyły rocznej informacji o działalności. Mimo to dziś możemy już mówić o ponownym wzroście liczby agencji. Podmioty, które teraz powstają to najczęściej niewielkie firmy operujące na lokalnym rynku oraz nastawione na nieduże projekty rekrutacyjne. Prowadzi to obecnie do rozdrobnienia rynku, na skutek czego mamy paradoksalnie więcej agencji pracy niż Hiszpania czy Francja.
Podobnie spadek liczby osób skierowanych do pracy przez agencje wiązał się ze spowolnieniem gospodarki. Najlepiej trend ten można było dostrzec na poziomie pracowników tymczasowych, których firmy mogły pozbyć się bardzo łatwo i bez większych konsekwencji. Ta elastyczność sprawiła jednak również, że wiele przedsiębiorstw mocno przekonało się do tej formy zatrudnienia, o czym świadczy stały, trwający od końca 2009 roku wzrost obrotów agencji pracy tymczasowej. Dodatkowo w Polsce podobnie jak na Zachodzie wyraźnie zmienia się sama kultura pracy tymczasowej. Dawniej kojarzona była głównie z produkcją i logistyką. Dziś natomiast coraz częściej stosowana jest także w usługach oraz projektach czasowych, do których zatrudnia się wysokiej klasy specjalistów. Można więc przypuszczać, że jeśli nie dojdzie do nagłych zmian, to rok 2010 będzie można nazwać rokiem tymczasówki.
Ważnym zjawiskiem jest wzrost osób korzystających z usług doradztwa zawodowego, których grono zwiększyło się aż o 75 tys.: Jeśli zmiana ta nie była podyktowana wyłącznie wzrostem bezrobocia i będzie utrzymywać się w dalszych miesiącach, będzie można uznać, że wzrasta poziom świadomości Polaków. Powinno to cieszyć nas wszystkich, gdyż wskazuje, że sięgamy po dodatkowe rozwiązania, aby skuteczniej szukać pracy. Z pewnością spotkanie z fachowym doradcą każdemu pomoże w znalezieniu dobrego zatrudnienia – dodaje Sylwia Sędrowicz.
