Nie przepadam za Pawłem Kukizem. W wymiarze społeczno – politycznym mierzi mnie jego naiwna wiara w JOWy. W wymiarze artystycznym zniechęca wizerunkowa niespójność, przedziwne pomieszanie muzyki zaangażowanej, wulgarnej, popowej, chwilami ocierającej się o disco-polo. Dlatego nie głosuję na Pawła Kukiza i nie kupuję jego płyt.
Staram się jednak oddzielić osobiste sympatie od trzeźwej oceny sytuacji. Ostatnio Paweł Kukiz został potraktowany z buta i to mi się nie podoba. Sony Music Polska, dotychczasowy wydawca płyt Kukiza, zerwała z nim kontrakt. Jak czytamy w oświadczeniu Sony: „decyzja Pawła Kukiza o starcie w wyborach na Prezydenta RP, postawiła Sony Music Entertainment w nowej sytuacji, czyli współpracy (uwaga, zaraz padnie brzydkie słowo na „P”) z politykiem.”
„Nowa sytuacja” (szokująco nowa, Kukiz angażuje się w politykę od 2009 roku), czyli perspektywa współpracy „z politykiem” jest dla Sony wystarczającym uzasadnieniem do wysłania Kukiza na zieloną trawkę i zaorania trwających od dawna prac nad nową, nie zawierającą politycznych odniesień płytą Borysewicz-Kukiz, która miała mieć swoją premierę w listopadzie. Czy pisałem już, że wybory prezydencie odbędą się w MAJU?
WTF Sony?
Kukiz nie jest z mojej bajki, ale to co zrobiliście wygląda mi na przejaw dyskryminacji ze względu na zaangażowanie polityczne.
Internet w zdecydowanej większości przyklasnął Sony. Przeważają głosy: polityka jest be i szkodzi biznesowi. Sony nie miało wyjścia. Musiało się odciąć od tego bagna. Kukiz ma czego chciał. A w ogóle śmieszny jest, po co mu to było, i tak nie zostanie tym prezydentem, a teraz jeszcze będzie w plecy, bo kontrakt stracił. He he he.
Internecie. W ten sposób zgadzasz się praktyki polegające na usuwaniu z pracy lub niezatrudnianiu osób korzystających z biernego prawa wyborczego – prawa do startowania w wyborach. W 2014 roku w wyborach samorządowych startowało ponad 240 000 kandydatów. Czy tych ludzi też należałoby zwolnić z pracy? Czy komfort startowania w wyborach mają mieć tylko osoby uzależnione od partii czy lokalnych ugrupowań, a pozostali, powiązani z biznesem powinni przed startem trzy razy zastanowić się, czy aby na pewno nie ryzykują utratą pracy?
Smutna prawda wygląda tak: w praktyce pracodawca może sobie podejmować współpracę z kim zechce. Może na przykład przyjmować samych mężczyzn blondynów, w wieku maks 35 lat. Ale to jeszcze nie powód, by temu przyklaskiwać i twierdzić, że wszystko jest OK.
Dziś podziękowano Kukizowi, bo chciał wystartować w wyborach. Jutro mogą podziękować tobie, bo będziesz za stary, bo będziesz kobietą, bo będziesz niepełnosprawny, bo będziesz świadkiem Jehowy, bo będziesz związkowcem, bo będziesz gejem.
Takie prawo dżungli. Nie moje prawo.
Źródło: Mariusz Bzdęga, Blog Manifest HR