Niemcy łagodzą przepisy zatrudniania cudzoziemców, a nowe zasady, które wejdą w życie 1 marca, zwiększają szanse na pracę, także dla Ukraińców zatrudnionych w Polsce. Na przeszkodzie może im jednak stanąć technologia – eksperci prognozują, że wraz z jej rozwojem rynek pracy w Niemczech będzie się kurczył.
Pracownicy z Ukrainy wpisali się w polską rzeczywistość, a ich obecność jest istotnym wsparciem rodzimej gospodarki. Dlatego zmiana w niemieckich przepisach legislacyjnych budzi niepokój przedsiębiorców, tym bardziej, że sami Ukraińcy są zainteresowani wyjazdem.
– Bardzo interesują się informacjami na temat zmian na rynku pracy w Niemczech, a nawet wprost pytają nas o oferty pracy na Zachodzie – mówi Paweł Fecko, wiceprezes agencji doradztwa personalnego i pracy tymczasowej IPF Global. – Zainteresowanie to widać szczególnie na portalach społecznościowych. Na naszym profilu posty o przepisach dotyczących niemieckiego rynku pracy cieszą się największym zainteresowaniem i są najczęściej komentowane.
Karina Knyż-Grzywa, dyrektor biura Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia (SAZ), największej tego typu organizacji branżowej w Polsce, która zrzesza ponad 60 firm przyznaje, że zainteresowanie Ukraińców pracą za naszą zachodnią granicą odczuwa większość agencji skupionych w tej organizacji.
Od marca do Niemiec już bez języka
Zmiany w przepisach jakie wejdą w życie od pierwszego marca spowodują, że cudzoziemcy spoza UE nie będą musieli wykazywać znajomości języka niemieckiego. Jeśli tylko podpiszą umowę o pracę z pracodawcą, języka mogą nauczyć się już na miejscu. Pracownicy nie będą musieli też udowadniać, że mają określone środki finansowe na własne utrzymanie.
Mimo to – zdaniem ekspertów rynku pracy – przepisy nadal pozostaną bardzo sformalizowane. Każdy ubiegający się o pracę będzie musiał przejść uznanie kwalifikacji, którego dokonują tamtejsze urzędy, bo polityką Niemiec jest zatrudnianie osób z kwalifikacjami. Przepisy, nawet po marcowej zmianie, mają na celu chronić tamtejszy rynek pracy przed napływem taniej siły roboczej. A w Polsce Ukraińcy w większości są pracownikami niewykwalifikowanymi lub, z powodu nieznajomości języka, pracują poniżej swoich kwalifikacji. Ponadto, umowy o pracę będą musiały odpowiadać niemieckim wymogom i standardom, tak jakby pracę miał wykonywać pracownik niemiecki.
Zlikwidowany został także wymóg badania lokalnego rynku. Pracodawca nie musi już wykazywać, że w konkretnym zawodzie jest luka na rynku pracy, której nie może wypełnić lokalny pracownik. Cudzoziemiec może być zatrudniony w każdym zawodzie, o ile jest on zgodny z jego kwalifikacjami, a nie tylko w tym, w którym brakuje fachowców.
– Myślę, że z tych wszystkich powodów obywatele Ukrainy nie wyjadą z Polski, a przynajmniej nie na skalę masową – mówi Katarzyna Ziółkowska, r.pr. kancelarii C&C Chakowski & Ciszek. – Obawy pracodawców wynikają z ich doświadczeń z otwarcia rynku pracy na cudzoziemców w Polsce. Tego nie da się jednak porównać do procedur po stronie niemieckiej. U nas rynek otworzył się szeroko dla wszystkich zza wschodniej granicy. W Niemczech przepisy i procedury nie są tak szybkie i łatwe jak nasze. I to się nie zmieni od marca tego roku, chociaż polskiemu przedsiębiorcy i jego pracownikowi z Ukrainy ciężko jest to zaakceptować. Szacuje się, że na nowych regulacjach, z Polski wyjedzie jedynie od kilku do kilkunastu tysięcy osób.
Popyt na pracowników się nie utrzyma
Za złagodzeniem przepisów o imigracji pracowników lobbowali niemieccy przedsiębiorcy, którzy dotkliwie odczuwają brak rąk do pracy. Nowe regulacje mają przyspieszyć i ułatwić działania legalizacyjne. Mimo złagodzenia procedur i tak są one krytykowane przez przedsiębiorców, jako zbyt wymagające.
Gospodarce Niemiec brakuje dziś około półtora miliona fachowców. Największe braki kadrowe widoczne są w branży opiekuńczo-medycznej, rzemiośle, budownictwie i na produkcji. Obserwując jednak globalne procesy rynkowe i rozwój technologii, w części tych branż zapotrzebowanie na ludzi może się drastycznie zmienić już w ciągu kilku następnych lat.
– W perspektywie dwóch-trzech lat potrzeby rynku niemieckiego na ręce do pracy drastycznie się zmienią – twierdzi Paweł Fecko. – Wynika to z ogromnych zmian technologicznych, które cały czas zachodzą w świecie. Jeśli ten kraj ma być gospodarką konkurencyjną, a do tego zmierza, to będzie wdrażać nowe technologie i w ciągu kilku lat wielu ludzi zostanie bez zatrudnienia lub będzie musiało się przekwalifikować. W Niemczech już się o tym mówi. Zagrożenie wyjazdem Ukraińców z Polski oceniam więc na krótkoterminowe.
Już w tej chwili Niemcy zadają sobie pytanie jak ma wyglądać ich gospodarka. Na łamach prasy eksperci prowadzą dociekania, jak ich kraj może konkurować z amerykańskimi i chińskimi producentami, szczególnie w branży automotive.
– Nowe rozwiązania technologiczne w prosty sposób doprowadzą do zredukowania wielu miejsc pracy, potencjalnie dostępnych dla Ukraińców – podkreśla Fecko.
Polska bardziej przyjazna
Nie bez znaczenia na decyzje Ukraińców pozostaje fakt, że Polska znakomicie dostosowała się do ich potrzeb. Reklamy, informacje w sklepach, menu w restauracjach, infolinie w bankach, a nawet filmy wyświetlane w kinach są już w języku ukraińskim. Do tego podobnie brzmiący język, bliskość kulturowa i wspólna granica na mapie z Ukrainą sprawiają, że dla wielu Ukraińców wyjazd z Polski – mimo deklarowanych chęci – nie musi być najlepszym rozwiązaniem. Tym bardziej, że wielu z nich, kiedy zaczyna płynnie porozumiewać się w języku polskim, zmienia pracę na zgodą z własnym wykształceniem.
***
Stowarzyszenie Agencji Zatrudnienia to największa w Polsce branżowa organizacja pracodawców zrzeszająca ponad 60 agencji specjalizujących się w dostarczaniu wybranych usług HR: rekrutacji stałej do pracy w kraju i za granicą, doradztwa personalnego, pracy tymczasowej i outsourcingu. Celem działalności SAZ jest wspomaganie i reprezentowanie jego członków, budowanie dobrego wizerunku branży oraz kreowanie właściwego kierunku jej rozwoju, zgodnego z wymogami gospodarki oraz aktualnymi przepisami prawa.