Sezon na grypę i przeziębienia właśnie osiąga swój szczyt. W tej sytuacji najgorsze, co możemy zrobić to iść zakatarzonym do pracy. Nie tylko nie będziemy w stanie wydajnie pracować, ale narazimy na choroby naszych współpracowników i klientów. Dziś dzięki powszechnemu dostępowi do internetu i nowym technologiom praca zdalna może być równie efektywna, jak wykonywana w biurze. Dlatego, kiedy dopadnie nas choroba, dla dobra wszystkich, nie pchajmy się na siłę do pracy.
Prezenteizm – czyli sztuka dla sztuki
„Nie mam czasu na chorowanie” – ten slogan przyświeca zdecydowanie zbyt dużej części polskich pracowników. Taką postawę fachowcy ds. rynku pracy nazywają prezenteizmem, czyli fizyczną obecnością przy biurku, jednak przy bardzo niskiej wydajności. Przykład tego zjawiska? Zamiast spokojnie „odchorować” w domu, Polacy preferują przytłumić objawy choroby lekami przeciwzapalnymi i wracają do pracy. Nie trudno się domyślić, że przeziębiony pracownik nie może równać się wydajnością z tym zdrowym. Ból głowy i zmęczenie powodują, że trudniej nam się skupić na konkretnych zadaniach. Dodatkowo ewolucja wyposażyła nasze organizmy w mechanizm, który wpływa na świadomość człowieka i podpowiada, aby podczas choroby starać się unikać ludzi. Coś, co w czasach prehistorycznych ograniczało roznoszenie zarazków, obecnie sprawia, że praca z klientem czy w zespole staje się znacznie bardziej uciążliwa. To błąd – niewyleczona choroba może spowodować poważne kłopoty. O ile samo przeziębienie nie jest groźne dla człowieka, o tyle różne powikłania z nim związane już tak. Osłabiony chorobą organizm jest podatny na infekcje bakteryjne, które mogą generować takie problemy, jak zapalenie płuc czy ucha środkowego.
Home office – jeśli już musisz pracować
W sytuacji, gdy nie możemy pozwolić sobie na absencję w pracy, zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będzie praca z domu. W Polsce co prawda jedynie 7% zatrudnionych wykonuje regularnie swoją pracę z domu, jednak w krajach takich jak Holandia czy Szwecja wskaźnik ten jest bliski 30%.
– Kiedy podstawowym narzędziem pracy jest komputer podłączony do internetu, konieczność fizycznej obecności w biurze staje się archaizmem – mówi Jakub Abramczyk, Sales Director Eastern Europe w firmie Poly, zajmującej się dostarczaniem m.in. urządzeń do telekonferencji. – nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w domu pracować równie wydajnie, jak z biura – dodaje Abramczyk. – Jednocześnie, jak wynika z przeprowadzonych na zlecenie firmy Poly badań, aż 99% pracowników biurowych zmaga się z problemami z utrzymaniem koncentracji. Dlatego zwłaszcza dla osób chorych kluczowy jest spokój i wypoczynek, o który zdecydowanie łatwiej w domowym zaciszu.
Przychodzenie do pracy zakatarzonym jest także nie fair wobec współpracowników. Może nam się wydawać, że już nie zarażamy, jednak nasze komórki nadal produkują cząsteczki wirusa, które rozsiewamy po całym biurze. Wirusy mogą przetrwać na gładkich, nieporowatych powierzchniach nawet do 48 godzin, co oznacza, że praktycznie wszystko, czego się dotkniemy, może stać się potencjalnym źródłem choroby u innej osoby.
Dlatego, jeśli nie mamy możliwości wziąć zwolnienia lekarskiego i spokojnie „przechorować” w łóżku zastanówmy się, czy nie lepiej popracować z własnej kanapy z korzyścią nie tylko dla nas, ale dla całej firmy.