W PR-owym zwierciadle: Strategie komunikacji wewnętrznej firm

chess-182412_1280Los Lanseros
Czego to oni nie robią, żeby wsłuchiwać się w głos pracowników. Konkursy, gry, zabawy, pracownik miesiąca, najsympatyczniejszy pracownik działu, segregowanie odpadów, zbieranie nakrętek, rada pracownicza i… długo by wymieniać. Co prawda pracownicy nie wiedzą, czy mają pójść na wspólny mecz, czy pojechać razem w weekend w góry. Ale mówią wszem i wobec, że to fantastyczna firma. Wyniki może nie są ogromnie zachwycające, ale na pewno in plus. Firma chwali się swoją komunikacją wewnętrzną na konferencjach, w raportach branżowych i marketingowych. Aktywnie pro-wadzi działania CSR… Tylko czasem nikt nie wie, po co robi się niektóre działania.
 
 
 
Rozsądniaccy
 
Firma niby niewielka, ale z atmosferą, o której marzy każdy. Spóźnienie nie jest wielkim problemem. Ludzie się lubią. Słychać dziękuję. Raz na kwartał spędzają wspólnie wieczór. Raz były gokarty, raz wycieczka na weekend z imprezą, na której prezes śpiewał piosenkę Shazy „Bierz co chcesz”. Część chłopaków z produkcji gra razem w piłkę w lidze Playarena. Skrzyknęli się sami, bo na integracji wyszło, że każdy z nich chciał kopać, ale nie miał z kim. Mają tablicę informacyjną ze zdjęciami wszystkich pracowników, skrzynkę na pomysły – za których wdrożenie dostaje się premię albo drobny upominek. Trzy lata temu pracowali w 5 osób, dziś to grono 50 przyjaciół. Wiadomo, zawsze mogłoby być lepiej, ale źle nie jest…
 
Jacysiowie
 
Na zewnątrz wszyscy twierdzą, że są wspaniałą firmą. Marketingowcy tak napompowali komunikacyjnego balona, że sami muszą się pilnować, żeby przez przypadek nie chlapnąć tego, że kolejny miesiąc z rzędu – nie wiadomo dlaczego – dostali pensje kilka dni po terminie. A prezes w tym czasie skoczył sobie na Bali. Bez euforii wszyscy uczestniczą w kursie angielskiego i raz do roku w imprezie integracyjnej, obowiązkowej, po godzinach. Ale to na szczęście raz w roku. Do przeżycia. Podstawowe źródło informacji o firmie to wypady na papierosa. Wtedy można dowiedzieć się o tym, że znowu zatrudniamy kolejnych 10 pracowników. W sumie wszyscy zastanawiają się po co… Ale jak pół roku temu w ciągu 1 dnia zwolniono połowę firmy też nikt specjalnie się nie tłumaczył. Jakoś to będzie…
 
Normalniccy
 
Są bony na święta, raz w roku integracja, fundusz socjalny. No i w sumie jakoś toczy się praca. Tu coś kadrowa wspomni o jakiejś premii, tu lider da bilety do kina. Nic nadzwyczajnego. Firma jak firma, choć przynajmniej wiadomo na czym się stoi. Szafki mogłyby być trochę większe i byłoby świetnie móc raz na jakiś czas przyjść na 9 zamiast na 8 rano. Ale jakoś leci. Są też ulubieńcy, którzy wiedzą więcej i szybciej. Ale przecież tak jest wszędzie. Nie jest źle.
 
Niepierdołscy
 
U nas nie ma miejsca na pierdoły. Praca jest po to, żeby pracować, a nie jeść śniadanie, obiad, czy popijać sobie kawkę w przerwie. Tutaj każdy trzaska nadgodziny, za które nikt nie płaci. Tutaj liczą się liczby, konkrety, efekty. Wtedy jest dodatkowa kasa. Firma w sumie przypomina ogromny supermarket. Ale przynajmniej wszelkie zasady są jasne: harujesz – masz lepszą kasę. Zawsze po kilku latach można poszukać jakiejś normalnej pracy…
 
(Wszelkie podobieństwo do prawdziwych firm i przypadków jest jak najbardziej słuszne i prawdziwe. Żadna z charakterystyk nie dotyczy wyłącznie jednego przedsiębiorstwa)
 
 
Autor: Adam Piwek, Head of Public Relations w agencji marketingu zintegrowanego Mind Progress Group. Trener i wykładowca akademicki z zakresu nowoczesnej komunikacji marketingowej.
 
 

Z przyjemnością poznamy Twoją opinię

Skomentuj

Wystarczy 5 sekund aby być zawsze na bieżąco.

Zapisz się do naszego newslettera tutaj:

Informacje o najciekawszych artykułach i nowościach w świecie HR.

Dziękujemy za zapisanie do naszego newslettera. Od teraz będziesz na bieżąco ze światem HR.

Share This
HRstandard.pl
Login/Register access is temporary disabled
Compare items
  • Total (0)
Compare
0