Z raportu międzynarodowej firmy Kienbaum i Polsko – Niemieckiej Izby Przemysłowo – Handlowej analizującego rynek pracy menedżerów w latach 2011 – 2012 wynika, że osoby na najwyższych stanowiskach w firmowej hierarchii ukończyło uczelnie techniczne. Aż 38 proc. prezesów, członków zarządu, dyrektorów generalnych studiowało na politechnikach.
– Generalnie inżynierowie zarządzają firmami o profilu technicznym, firmami produkcyjnymi w każdej branży (motoryzacja, farmacja, budownictwo, przemysł spożywczy itd.). Od kandydatów na stanowiska menedżerskie, zwłaszcza wyższego szczebla, w firmach produkcyjnych oczekuje się przede wszystkim wykształcenia technicznego i wieloletniego doświadczenia na stanowiskach kierowniczych. Bierze się pod uwagę umiejętności miękkie – wiedzę z zakresu zarządzania, finansów itd. Często inżynierowie awansując na wysokie stanowiska robią kursy, MBA, studia z zakresu zarządzania, finansów itd., żeby uzupełnić wykształcenie. Łatwiej kandydatowi np. na dyrektora generalnego nadrobić braki w przygotowaniu menedżerskim, niż zdobyć niezbędną wiedzę i doświadczenie techniczne – mówi Iwona Cekal, konsultant w Kienbaum.
Z danych Kienbaum wynika, że 23 proc. menedżerów średniego i niższego szczebla to inżynierowie. Świetnie na rynku radzą sobie również absolwenci uczelni o profilu ekonomicznym i biznesowym. Wśród kadry zarządzającej (prezesów, dyrektorów generalnych) jest ich 33 proc., a na stanowiskach menedżerskich średniego szczebla aż 49 proc.
– Najwięcej ekonomistów na szczeblach menedżerskich (w tym w zarządach i na wysokich kierowniczych stanowiskach) jest w dużych miastach, gdzie siedziby mają instytucje finansowe: firmy ubezpieczeniowe, banki, fundusze inwestycyjne itd. W firmach tych są rozbudowane struktury menedżerskie – mówi Andrzej Kensbok, konsultant w Kienbaum.
Według danych najmniejsze szanse na zostanie prezesem, a nawet menedżerem średniego szczebla mają absolwenci studiów humanistycznych (politologia, socjologia itp.). Na stanowiskach top menedżerów jest ich zaledwie 3 proc., a średniego szczebla 2 proc.
Co ciekawe przy wyborze kandydata na stanowisko menedżerskie pracodawcy rzadko kierują się MBA, czy doktoratem. – Są pewne sektory, branże, w których doktorat jest praktycznie porządany np. w firmach farmaceutycznych, biotechnologicznych. To są jednak wyjątki. Generalnie pracodawcy nie wymagają doktoratów, nie wpływa to też na wysokość pensji – mówi Iwona Cekal.
MBA można obecnie zrobić na wielu uczelniach, niewiele z nich oferuje studia na wysokim poziomie. – Co innego, jeśli kandydat zrobił MBA na topowej zagranicznej uczelni np. na Harvardzie. Takie wykształcenie to ogromny plus dla pracodawcy. Jednak w Polsce osób z takim wykształceniem jest zaledwie kilkunastu – mówi Iwona Cekal.
Źródło: Kienbaum