Podobno mamy w tej chwili rekordową liczbę młodych ludzi, którzy nie potrafią wejść na rynek pracy. Trafiają na mur w postaci braku pracy, oraz nienormalnych wymagań. Jeśli mają na tyle ojeju w głowie, żeby nie przeznaczać całych pięciu lat studiów na udział w wyścigu szczurów – mogą o prostej drodze do własnego kubika zapomnieć. Może się jednak zdarzyć, że wymagania pracodawcy zostaną spełnione i rzeczywiście znajdzie młodego i żwawego z 5 latami doświadczenia. Tu jednak też może zdarzyć się psikus – młody żwawy też ma wymagania! I to takie, którym trudno sprostać. I zaczyna się polka – jedni marudzą na drugich, dziennikarze mają o czym pisać, naukowcy co badać, no i w koło jest wesoło. O co w ogóle chodzi z tymi młodymi na rynku pracy? Cały ten “milk round”, ściąganie najzdolniejszych prosto z sali lekcyjnej, pełno studenckich targów pracy, na których wdzięczą się na stoiskach panie i panowie od HR. A młodzi jęczą, że nie ma roboty i wyjeżdżają nalewać piwo w irlandzkich pubach. Co tu nie gra? Gdzie nie styka?
Moje pierwsze doświadczenia zawodowe na cholernie wówczas trudnym rynku pracy kojarzą mi się z szefami, którzy wymagali ode mnie rzeczy, o których nie miałam bladego pojęcia. Opancerzyłam się jednak przezornie i na każde pytanie: “Czy umiesz…” odpowiadałam metodą mojej mamy, z werwą wołając: “oczywiście! Znam się na tym doskonale”, po czym blada na licu i potem na plecach, z szybkością komandosa osiągałam łazienkę i wybierałam telefon do przyjaciela, który w 5 minut uczył mnie np. jak zrobić odpowiednią tabelę w excelu. Pracowałam za darmo, a bywało, że byłam skłonna dopłacić za cenne doświadczenie łamania mnie kołem rynku pracy. Praktykując moje: “znam się doskonale” akceptowałam swoją marność i łykałam doświadczenia jak młody pelikan. Im więcej, tym lepiej, bez względu na brutalność przeciwnika, z masochizmem godnym pątnika. Czyli za darmo, z ochotą i z prośbą o solidne bicie.
Moja osobista diagnoza, oparta na obserwacjach, autopsji i materiałach źródłowych sprowadza się do trzech konkluzji:
1. Młodzi chcą za dużo
2. Firmy chcą za dużo
3. Obie strony nie potrafią ze sobą rozmawiać.
Jeśli jesteś jednym z tych młodych ludzi, którzy zastanawiają się,co począć z tak dobrze rozpoczętym życiem i stoisz na rozdrożu skorzystaj z porad od #1. Jeśli skończyłeś/aś 30 i wcale nie odpowiada ci mur na który wspinasz się po drabinie kariery – zacznij od # 3.
#1 Wybierz buteleczkę z napisem “POKORA”
Przestań wkurzać pracowników korpo z 10-letnim stażem swoimi oczekiwaniami finansowymi. Najprawdopodobniej tyle ile żądasz zarabia zarabia ich szef. I nie pytaj, czy z siedziby firmy będziesz miał/a blisko do domu, a jeśl jest daleko, nie żądaj samochodu służbowego. Są, rozumiesz, pewne granice “znania swojej wartości”.
#2. Pierwsze 2 lata studiów sponsoruje literka “Z”. Jak zabawa.
Daj sobie spokój z karierą przez pierwsze dwa lata. Baw się, nawiązuj kontakty, rozwijaj umiejętności relacyjne i ucz się życia. Gdzieś między piwem a koncertem i wykładem wpadniesz na to co chcesz w życiu robić.
#3. Zaprojektuj styl życia i świadomie wybierz pracodawcę
Jak już dojdziesz do krańca poniewierki po imprezach i nachapiesz się wolności poza rodzinnym domostwem zastanów się jaki chcesz prowadzić styl życia? Czy twoim celem jest praca w korporacji i osiąganie kolejnych szczebli kariery? A może chciałbyś/chciałabyś zrobić w życiu coś znaczącego dla innych? Być może Twoim celem jest własny rozwój: nauka języków obcych, zobaczenie kawałka świata? Kluczem jest świadome zaprojektowanie stylu życia. Napisz sobie na kartki punkty, do których chcesz dojść i myśl o życiu, a nie o pracy:
– Czego chcesz się w życiu nauczyć?
– Co chcesz w życiu osiągnąć i jakie wartości są dla ciebie ważne?
– Jaki styl życia najbardziej ci odpowiada? Praca od 9-17 czy styl nomady?
– I wreszcie: jaki pracodawca wszystko to ci umożliwi?
#4. Pomagaj
Jeśli stać cię na takie rozwiązanie – pomagaj innym poprzez pracę w organizacjach samorządowych. Zdobędziesz odpowiednie doświadczenie, będzie to ciekawy i cenny punkt w CV, a na dodatek pomożesz innym. Jeśli nie stać cię na wolontariat poszukaj pracy w NGO (choć łatwiej będzie ci zacząć od wolontariatu). W Polsce skorzystaj z NGO.pl, jeśli interesuje cię świat poszukaj Monster.com lub Cgcareers.org, Idealist.org. Praca i wolontariat w organizacjach non profit to znakomite rozwiązanie dla osób zmęczonych dotychczasową karierą. Jeśli na swojej liście do zrealizowania nie odhaczyliście jeszcze żadnego punktu, to warto przemyśleć kwestię stylu życia. Tak zrobiła pewna 30-letnia specjalistka ds. PR. Na jej liście figurowało nauczenie się języka obcego, podróże i mieszkanie za granicą. Nic z tego nie zrealizowała. Dlatego wraz z Korpusem Pokoju wyjechała do Słowacji i zaczęła pracować w tamtejszym ministerstwie zdrowia. Całkowicie zmieniła swoje życie…
#5. Pracuj flexi!
Nie wpadaj w pułapkę czasu pracy. Od samego początku mów o możliwości efektywnej pracy w oparciu o rezultat. Przygotuj propozycję organizacji czasu pracy i spróbuj namówić pracodawcę na eksperyment. Jeśli ci się uda – trzymaj się ustaleń i nie rób kreciej roboty, pokaż, że flexi ma sens dla obu stron.