Od mediów społecznościowych już nie ma ucieczki – splatają wirtualność z rzeczywistością, życie prywatne z zawodowym. Wprowadzają nową jakość komunikacji i kreacji. Do odważnych i ten świat należy.
SAS zdobył się na taką odwagę i uruchomił otwarty portal społecznościowy SAS Community. Nie tylko dla swoich pracowników – dla każdego. Postawił na transparentność i otwartą komunikację. Postawił na przyjmowanie krytyki i wyciąganie z niej wniosków, korzystanie z niej. To więcej niż PR, niż dbałość o wizerunek – to faktyczne działania na rzecz swojego biznesu, współpraca z pracownikami i klientami, docenienie czyjejś wiedzy i opinii. Jakiekolwiek by one nie były. O ile nie jest to kolejny chwyt marketingowo-PRowy…
W wypowiedzi dla MyRaganTV Jim Davis, wiceprezes i szef marketingu SAS deklaruje, że SAS stawia na ludzi, najbardziej ich ceni. Uruchomienie takiej otwartej społeczności temu dowodzi. Szczególnie, że w portalu nie trzeba rejestrować się prawdziwym imieniem i nazwiskiem, a wypowiedzi nie są moderowane. Davis z przekonaniem podkreśla, że taka społeczność „reguluje się” sama i jeśli zdarzają się niesłuszne czy obraźliwe wypowiedzi, członkowie portalu sami na nie reagują.
To nie jedyny przejaw przytomnej i adekwatnej do rzeczywistości filozofii SAS. Pracownicy tych linii lotniczych mają pełen dostęp do Internetu i portali społecznościowych. Davis przytacza przykład rozwijających się rynków, które na web 2.0 się opierają, dzięki temu się rozwijają. Tak samo powinny postępować dojrzałe rosnące rynki. I trudno się z tym nie zgodzić.
SAS postawił na transparentność. I wygląda na to, że nie jest to jedynie deklaracja, ale przede wszystkim działanie. Stać na to jednak jedynie te firmy, których pewność siebie oparta jest na faktach, nie na ich kreowaniu i „odwracaniu kota ogonem”.
Mam poczucie, że w przypadku SAS zatryumfowała idea Internetu i mediów społecznościowych. Zatryumfowała przynosząc korzyści samej firmie. Ale i do tego trzeba mieć potencjał.