Od dłuższego czasu prowadzę przyjacielsko-merytoryczne spory na temat nazwania prowadzonych przeze mnie szkoleń. Okazuje się, że taki rodzaj pracy warsztatowej można nazwać facylitacją. Oficjalna definicja facylitacji, mi najbliższa, pochodzi z książki Rogera Schwarz’a – „The Skilled Facilitator” i brzmi:
„Facylitacja grupy to proces, w którym osoba zaakceptowana przez wszystkich członków grupy, która jest niezależna i neutralna w stosunku do grupy oraz nie posiada prawa podejmowania decyzji, diagnozuje i prowadzi proces pracy grupy tak, aby:
• pomóc grupie zidentyfikować i rozwiązywać problemy
• wspierać procesy podejmowania wartościowych decyzji,
• podnieść efektywność pracy grupy i każdego jej członka.”
Inaczej mówiąc, facylitacja to prowadzenie pracy grupy do osiągnięcia konkretnego celu w oparciu o przygotowaną strukturę, w sposób podnoszący efektywność tej pracy.
Facylitować można właściwie każdą pracę zespołową, gdy zespół zbiera się w jednym miejscu, by omówić sytuację i podjąć decyzję lub wypracować rozwiązania.
Obecnie w wielu organizacjach facylitacja prowadzona przez osobę z zewnętrz wydaje się być idealnym rozwiązaniem, jednak mało osób zamawiających szeroko rozumiane usługi szkoleniowe ma tego świadomość. Dodatkowo często menedżer zgłasza potrzebę rozwiązania problemu do działu HR, lub nawet do działu zamówień, któremu brakuje precyzji w określeniu zakresu zamówienia.
„Zaproponujcie takie szkolenie żeby poprawić komunikację wśród menadżerów”, „Ludzie nie wiedzą jak wygląda praca w innych biurach, kto czym i dlaczego się zajmuje – chcemy to zmienić”, „Szukamy inspiracji dotyczącej doskonalenia współpracy”, „Chcemy, żeby członkowie zespołu projektowego czuli się za niego odpowiedzialni, więc nauczcie ich odpowiedzialności”
– takie zlecenia często są artykułowane ze strony zleceniodawców. A przecież nie chodzi o to, że pracownicy nie umieją się komunikować, nie znają zasad komunikacji (chociaż to też czasem się zdarza), czy nigdy nie czują się odpowiedzialni. Wtedy w rozmowach ze zleceniodawcą często dochodzimy do wspólnego wniosku, że potrzebą danej grupy czy wręcz organizacji, nie jest szkolenie, tylko właśnie proces facylitacyjny.
Odpowiadając zatem na tytułowe pytanie: facylitacja czy szkolenie?, odpowiedź brzmi: to zależy.
Jeśli jest określona luka kompetencyjna to oczywiście właściwe będzie szkolenie.
Jeśli jednak jest do rozwiązania jakiś problem lub jest do wypracowania coś nowego, to idealna będzie facylitacja.
Autorka: Anna Zaremba