Eksperyment Wenecja – tak nazwał swój projekt pewien pracownik firmy produkującej software ze Stanów. Napisał wniosek do szefa o pracę flexi, spakował manatki i powiedział, że wróci za rok. Taka praca z domu. Tyle, że z innego kontynentu.
Oprócz dręczącej mnie depresji, która pojawiła się tuż po zejściu poniżej chmur w Warszawie na widok Mordoru, który tu panował, moje myśli krążą wokół pewnej posiadłości na wyspie Ko Mak w Tajlandii. Opowiem o niej i o pomyśle na życie, bo może zechcecie wykonać swój własny eksperyment…
Allen Stewart – Amerykanin, który po sprzedaniu swojej firmy postanowił zacząć inne życie. Fakt, Allen młodzieniaszkiem nie jest, ale tym bardziej uznałam, że lepiej szybciej niż później. Otóż Allen długo szukał swojego miejsca na ziemi i właśnie je znalazł. To jego własne Thaidaho, jak je nazwał. Zgrabne połączenie jego rodzinnej ziemi w Idaho i Tajlandii. Posiadłość oznaczył dodatkowo mianem Vista i postanowił oferować pokoje turystom.
Wygląda to mniej więcej tak: Thaidaho Vista
A teraz szansa dla Was – Allen ze względów formalnych (wiza) musi wracać do Stanów co 6 miesięcy. Dlatego w okresie od kwietnia do listopada dom stoi pusty. Allen poszukuje housesittera – kogoś, kto po prostu będzie na miejscu i zadba o to, aby dżungla nie weszła na teren posiadłości. Oczywiście nie oznacza to, że trzeba przeganiać spod domu tygrysy bengalskie i walczyć z małpami, tylko wyciąć to i owo, bo roślinność jest tam wyjątkowo bujna.
Co dostajecie w zamian? Szybki internet, niezapomniane widoki, fantastyczne jedzenie, możliwość zapraszania własnych gości (i być może zarobienia na tym). Acha, jest szansa spotkania jadowitej stonogi albo węża, żeby nie było, że nie ostrzegałam…
Wróćmy do Venice Experiment. To, czego nauczył się jego inicjator można streścić w kilku punktach:
1. Ustal datę!
Jeśli wciąż będziesz utrzymywał, że zrealizujesz swoją przygodę jak tylko: schudniesz, zarobisz pół miliona, na wiosnę – nic z tego nie wyjdzie. Po prostu ustal datę, a w magiczny sposób Twoje marzenie zacznie się ziszczać.
2. Pracuj z domu
Przyzwyczajaj szefa, że pracujesz z domu. Najpierw dzień, później dwa, a na końcu stań się prawdziwym pracownikiem zdalnym. Wypracuj własne metody komunikacji: Skype, VOIP, narzędzia do telekonferencji jak np. Click Meeting.
3. Pogadaj z szefem
Ale sensownie: powiedz, że to projekt Twojego życia, że jesteś produktywny, że de facto nie zauważy różnicy. Będziesz pracować w godzinach pracy w Polsce, Twoi klienci nawet nie będą wiedzieli gdzie teraz przebywasz.
4. Zachowaj styl pracy
Czyli pracuj sobie w systemie 9-17 – tyle, że w godzinach “polskich”. Pozostałe godziny wykorzystuj na zwiedzanie, odpoczywanie, kąpiele w morzu i delektowanie się widokiem. Podróżuj w weekendy, zwiedzając w ten sposób najbliższą okolicę.
Barry Frangipane to zrobił. Szczerze mówiąc poszło mu tak dobrze, że planuje już kolejny rok poza Stanami – tym razem w Paryżu. Jego pracodawca? Nie ma nic naprzeciw i wydaje się uszczęśliwiony pochlebstwami jakie otrzymuje.
Dałam Wam narzędzie, dałam Wam możliwość – czekam na Waszą decyzję pod ola@pracujflexi.pl. Jedziecie do Tajlandii? Skontaktujcie się ze mną, jeśli chcecie być housesitterem na wyspie Ko Mak w Tajlandii.