5 problemów, które blokują rozwój branży IT

Ciągłe podbijanie wysokości pensji. Wymaganie cudów od systemu edukacji. Ignorowanie demografii. Posługiwanie się fałszywymi stereotypami dotyczącymi płci. Gdyby rozwiązać te bolączki, branża IT mogłaby rozwijać się jeszcze szybciej. Dlaczego więc od lat te same problemy, zamiast zniknąć, pogłębiają się?

Skojarzenia przeciętnego Polaka z branżą IT to brak trudności ze znalezieniem i utrzymaniem pracy, szybki rozwój kariery oraz wysokie zarobki. Jeśli zajrzymy głębiej, zobaczymy jednak olbrzymie problemy, które powstrzymują branżę przed rozwojem.

Droga donikąd w wojnie o programistę

Przy rosnącym zapotrzebowaniu na specjalistów IT, regułą jest podkupywanie pracowników konkurencji. Długi staż pracy i praktyczne kompetencje są w cenie, tymczasem na rynku po prostu nie ma bezrobotnych programistów z doświadczeniem.

Dobrze ilustruje to przykład Dominika, 32-letniego programisty z Wrocławia. Dominik co kilka dni dostaje oferty pracy od rekruterów, przez popularny serwis społecznościowy, specjalizujący się w kontaktach zawodowo-biznesowych. Doskonale wie, że zmiana pracodawcy to najprostszy sposób na uzyskanie podwyżki. W większych firmach ścieżki awansu są z góry wyznaczone, a widełki wynagrodzeń jasne, bez możliwości negocjacji. Rekruterzy zgłaszają się więc, oferując Dominikowi pensję zwykle o 1-2 tys. zł wyższą niż ma obecnie oraz ciekawe świadczenia socjalne. Ta popularna praktyka powoduje, że doświadczeni programiści stosunkowo często i chętnie zmieniają pracodawcę.

–  W jednej firmie codziennie dostawaliśmy ciepłe śniadania przygotowywane przez zatrudnionych na miejscu kucharzy. W innej mogliśmy oderwać się od codzienności podczas wyjazdu w góry. Zabraliśmy komputery i pracowaliśmy mając za oknem widok na Sudety. Niby drobna zmiana, ale dała masę energii i przede wszystkim trochę odmiany – mówi Dominik.

Takich przykładów jest na pęczki. Miejmy jednak świadomość, że trwająca od kilku lat regularna wojna między pracodawcami to droga donikąd. Zawsze znajdzie się bogatsza firma, która podkupi pracownika oferując mu wyższe wynagrodzenie i bogatszy socjal. Potwierdzają to badania opublikowane w sierpniu 2017 roku przez Hackerlife, zgodnie z którymi nawet w firmach IT uznawanych za najlepsze pod kątem miejsca zatrudnienia (np. Facebook, Twitter, Google), mediana czasu pracy to odpowiednio 2,2, 1,9 i 2,3 lata. W mniejszych firmach pracownicy z branży IT utrzymują się jeszcze krócej, bo 1,5 roku, a 25 proc. zespołu zmienia pracę po 8 miesiącach lub szybciej.

Rekrutacja staje się procesem nieustającym i pochłaniającym miliony. To jednak szybko nie zmieni się, bo firmy IT nadal mają z czego powiększać wynagrodzenia. Według danych GUS, udział kosztów w przychodach dla tej branży wynosi 76,7 proc., podczas gdy w całej gospodarce jest to 94 proc.

Nieskończona pętla wymaganego doświadczenia

Mimo rosnących kosztów zatrudnienia, nadal tylko ok. 30 proc. ofert pracy dotyczy osób początkujących (tzw. juniorów). Od pozostałych 70 proc. programistów wymaga się kilkuletniego doświadczenia (to tzw. regularzy posiadający średnie doświadczenie i seniorzy – czyli osoby z największym doświadczeniem w IT).

Na szczęście wygląda na to, że system powoli zmienia się. Wielkie firmy dostrzegają problem, inwestując w młodych pracowników i organizując własne akademie programowania (np. NOKIA Academy, IT Camp Comarch czy Google Developers Training). Mniejsi gracze dopiero budzą się, ale proces ruszył. Wiedzą, że muszą zacząć pozyskiwać młodych pracowników. Inaczej wypadną z rynku, bo wszystkich przejmą korporacje gotowe płacić więcej.

Stereotypy, przez które tracimy 9 miliardów euro rocznie

Nawet jeśli firmy decydują się na kandydata bez doświadczenia, często wysyłają zaproszenia na rekrutację tylko do mocno zawężonej grupy docelowej – młodych mężczyzn po studiach, mieszkających w dużych miastach. Tu dużą rolę odgrywają fałszywe stereotypy.

Od lat wiadomo, że kobiety-programistki programują lepiej od mężczyzn, ale tylko jeśli oceniający nie zna płci osoby piszącej kod. Ponadto zespoły mieszane cechują się większą efektywnością od takich, w których wszyscy pracownicy są tej samej płci.

Jak wygląda struktura zatrudnienia w IT? W zależności od badań, podaje się, że kobiety stanowią od 8 do 12 proc. zatrudnionych jako programiści. To zdecydowanie za mało, co zauważa nawet Komisja Europejska. Wskazuje, że PKB Unii Europejskiej zwiększyłoby się o 9 mld euro rocznie, gdyby kobiety w branży informatycznej były reprezentowane tak licznie jak mężczyźni.

Ironicznie, za niewielkie zainteresowanie kobiet programowaniem w dużej mierze odpowiadają… stereotypy dotyczące programistów. Wielu z nich zaczynało kariery w latach ‘80, ‘90 i na początku XXI wieku, było samoukami zakochanymi w komputerach, którzy całą zdobytą wiedzę zawdzięczali własnym eksperymentom, często poświęcając im tysiące godzin. Przez swoje zaangażowanie, często postrzegali młodszych kolegów i koleżanki jako gorszych, zamiast ich wspierać i przekazywać własną wiedzę dalej. Co ciekawe, nadal słychać takie głosy – wystarczy zapytać na forach czy w mediach społecznościowych o to, od czego zacząć naukę programowania, a prawie zawsze natkniemy się na jedną czy dwie osoby próbujące nas przekonać, że to elitarny zawód wymagający lat nauki.

W ten sposób mógł się tworzyć wizerunek programisty-gbura, wzmacniany przez popkulturę. W żaden sposób nie pomaga to w przyciągnięciu do branży nowych osób. Na szczęście takie zachowania — mimo że występują — obecnie stanowią coraz większy margines.

Stawianie tylko na młodych z wykształceniem

Rekruterzy z branży IT zdecydowanie zbyt rzadko zwracają się do osób po trzydziestce, chociaż wydają się one — obok kobiet — najbardziej perspektywiczną grupą, w której nadal jest wiele nieodkrytych talentów. W 2006 roku studia informatyczne ukończyło 2,36 proc. ówczesnych 24-latków, a w 2020 będzie to 3,16 proc. Dlaczego? Raczej nikt nie wątpi, że starsze roczniki poradziłyby sobie ze studiami równie dobrze, jak obecni studenci. Po prostu na początku tysiąclecia mało kto spodziewał się, że zapotrzebowanie na programistów będzie tak duże – wtedy modne były takie kierunki, jak psychologia, prawo czy zarządzanie, a informatyka była postrzegana jako trudna i nieciekawa.

Na szczęście widać światełko w tunelu. Tysiące osób po przekroczeniu trzydziestki zauważają, że wybrały zły kierunek studiów i przebranżawiają się na programistów. Według prognoz ekspertów, w 2019 roku początkujący programista będzie miał średnio 35 lat. To o 6 lat więcej niż w 2016 roku. Większość z nich zacznie pracę w IT bez studiów technicznych.

Demografia, która szybko się nie zmieni

Przez gigantyczny niż demograficzny, w 2018 roku studia techniczne zacznie o ok. 40 proc. mniej osób niż w szczycie przypadającym na 2006 rok, jak wynika z danych GUS-u. Mimo że 19-latkowie chętniej niż kiedyś wybierają naukę programowania, nadal liczba absolwentów kierunków informatycznych spada.

Poza tym formalny system edukacji działa zbyt wolno w stosunku do zachodzących zmian. „Ukończone studia nas nie obchodzą” – takie oficjalne stanowisko EY, globalnej firmy consultingowej (dawniej Ernst & Young) podała Maggie Stilwell, partner zarządzająca firmy. Po przebadaniu 400 absolwentów, EY nie zauważyło żadnej korelacji między studiami, a radzeniem sobie w pracy. To był kamyczek, który poruszył lawinę.

Drogą EY poszły kolejne korporacje, szczególnie z branży IT. Dla Google przez lata samo wykształcenie techniczne kandydata nie wystarczało. Konieczne było ukończenie jednej z elitarnych uczelni, np. w USA z elitarnego Ivy League. Obecnie wymóg wykształcenia zniknął z większości ogłoszeń o pracę. Nawet od Inżynierów Oprogramowania wymaga się „wykształcenia inżynierskiego w naukach informatycznych lub adekwatnego doświadczenia praktycznego”, a Laszlo Bock, szef HR w Google radzi zaprezentować w CV swoje doświadczenie, zamiast skupiać się na ocenach ze studiów.

Nawet Steve Woznak, współzałożyciel Apple, twórca komputerów Apple I i Apple II, absolwent prestiżowego Berkeley odznaczony dziewięcioma doktoratami honoris causa, właśnie postawił na naukę programowania poza formalnym systemem edukacji, tworząc akcelerator kariery WozU. Jego celem jest możliwie silnie skoncentrować się na każdym uczącym i przesunąć granice tego, co jest możliwe między przedszkolem, a rozpoczęciem kariery.

Problemy, które trapią branżę IT same nie znikną. Rozwiązanie może być jednak w zasięgu ręki. To przede wszystkim zmiana podejścia, w tym otwarcie rekruterów na m.in. osoby z mniejszym doświadczeniem, osoby po 30tkce, które zdecydowały się przebranżowić oraz ambitne kobiety, chcące rozpocząć karierę w zawodzie programisty.

 


Źródło: www.kodilla.com

3 komentarze
  1. Reply
    xfr 21 maja 2018 at 16:57

    Co za bzdury – „Od lat wiadomo, że kobiety-programistki programują lepiej od mężczyzn”. Gdzie przeprowadzono takie badania? Czytałem, że na Githubie 76 procent poprawek kobiet było akceptowanych, a mężczyzn 74 procent. Fajnie, tylko odsetek kobiet wsród programistów to jakieś 10 procent, tak więc absolutnie niczemu to nie dowodzi. Staracie się jedne stereotypy zastępować drugimi aby tylko były zgodne z obecną poprawnością polityczną.

    • Reply
      Kam 26 listopada 2018 at 23:19

      Po tym akapicie skończyłem czytać.

  2. Reply
    xyz 1 grudnia 2018 at 11:15

    Kobiety-programistki programują lepiej od mężczyzn? Opiera się pani na jakiś badaniach? I swoją drogą jak ta „lepszość” miała być mierzona, ilością bugów na 100 linii kodu? Wynikami na codility? Obserowaniem lotu ptaków? To stwierdzenie (tak samo jak to że to mężczyźni są lepszymi programistami) jest totalną brednią i żal coś takiego czytać…

    Co do podejścia gbura to też jest zrozumiałe, praca na jakimkolwiek stanowisku IT wymaga ciągłej nauki samemu i wyszukiwania informacji, jeśli ktoś, majac do dyspozycji cały internet, miliony książek na ten temat, pyta się „jak zacząć w to programowanie bo ma weekend wolny akurat” to trudno traktować taką osobę poważnie..

    I szukająć problemów, czemu nie wspomnieć o idiotycznej polityce promowania/zatrudniania większości korpo IT? Gdzie pracując X lat na danym projekcie jest się odczuwalnie niżej cenionym niż podobny pracownik z X lat doświadczenia z innej firmy? Jak ta średnia ~2 lat w jednej pracy ma się zwiększać, gdy ja zmieniając pracę WSZĘDZIE dostałem podwyżkę o 15-30%, a po 4 miesiącach dostałem ofertę powrotu za 40% większe wynagrodzenie??

Skomentuj

Wystarczy 5 sekund aby być zawsze na bieżąco.

Zapisz się do naszego newslettera tutaj:

Informacje o najciekawszych artykułach i nowościach w świecie HR.

Dziękujemy za zapisanie do naszego newslettera. Od teraz będziesz na bieżąco ze światem HR.

Share This
HRstandard.pl
Login/Register access is temporary disabled
Compare items
  • Total (0)
Compare
0