W sieci rekrutera

social mediaPapierowe CV wysyłane pocztą czy ogłoszenia o pracę na korkowej tablicy to już historia. Zamiast tego: CV w PDF albo link do profilu na GoldenLine. Kontakt mailowy? Proszę bardzo. Ale to dopiero początek, bo branża HR czerpie garściami z rozwoju technologii. Czy naprawdę tylko jedno kliknięcie dzieli rekrutera od kandydata? Wszystko jest online
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Wszystko jest online
 
Wszystko i wszyscy. Nikogo nie dziwi już, że idealnego kandydata można znaleźć bez ruszania się sprzed komputera. Bo właściwie gdzie indziej można by go szukać? Podobno, gdy nie jesteś online, to właściwie nie istniejesz. I te słowa ma z tyłu głowy każdy rekruter. Od czego zaczyna się szukanie pracownika? Od zamieszczenia ogłoszenia na tablicy (internetowej oczywiście). Ogłoszenie w social media to też norma. Wpis na Facebooku, na GoldenLine czy LinkedIn. Jeśli pomijamy media społecznościowe, na wstępie tracimy wielu wartościowych kandydatów.
 
By wyprzedzić innych
 
Marek jest programistą, za trzy miesiące kończy studia. Pod wpływem mody założył konto na LinkedIn. Efekt: właściwie nie ma dnia, by nie dostał propozycji pracy lub rozmowy wstępnej, również od rekruterów z zagranicy. To oferty spływają do mnie, dlatego sam już nie szukam pracy. Po prostu czekam na tę najlepszą propozycję – przyznaje.
Headhunterzy wiedzą, że takich, jak Marek jest wielu. I że czasem nie wystarczy samo zamieszczenie ogłoszenia i bierne czekanie, bo konkurencja nie śpi. W dotarciu do pasywnego kandydata portale społecznościowe są najlepszym sposobem, ale wcale nie gwarantują skuteczności. Kluczem jest zbudowanie jak największej sieci kontaktów, by móc skontaktować się z tymi wybranymi. Liczy się też szybkość, siła perswazji rekrut era, a poza wszystkim oczywiście – atrakcyjna oferta.
 
Życie to gra, rekrutacja – czemu nie?
 
Ale social media to również pole do popisu dla wyobraźni HR-owców. Najgorętszym trendem jest gaminifikacja (lub grywalizacja), czyli zaangażowanie kandydatów w grę online. Luksusowa sieć hoteli Mariott w 2011 przygotowała grę na Facebooku, by znaleźć potencjalnych pracowników. Podobnie w latach 2010-2013 roku działał koncern L’Oreal – wyławiając utalentowanych studentów poprzez grę Reveal. Zadaniem uczestnika było wprowadzenie nowego produktu na rynek. I przykład z polskiego podwórka: w minionym roku Kompania Piwowarska szukała redaktorów do nowego portalu Beerlovers. Pierwszym etapem rekrutacji był quiz na Facebooku Gra o Bro, który w formie gry testował predyspozycje kandydatów: kreatywność, lekkie pióro i wiedzę.
 
Gamifikacja łączy przyjemne (rozrywkę) z pożytecznym (wyłonieniem potencjalnych pracowników) i pozwala uczestnikowi poznać wartości wyznawane przez firmę. Według Electrical and Electronics Engineers (IEEE), do 2020 roku 85% naszych codziennych czynności będzie zawierało element gry. Wydaje się zatem, że grywalizacja to również przyszłość rekrutacji.
 
Znaleźć pracę w przerwie na kawę?
 
Liczba smartfonów i urządzeń mobilnych rośnie w niebywałym tempie. Już prawie połowa Polaków ma smartfona, a Internet mobilny to nie tylko sposób na komunikację, ale i cenne źródło informacji o firmach i usługach. Skoro więc w czasie jazdy autobusem można przeglądać Facebooka, to czy nie można by poszukać pracy albo… idealnego kandydata?
 
Rynek szybko wychodzi naprzeciw zapotrzebowaniu na mobile. Standardem staje się mobilna wersja strony, gdzie oferty pracy podane są „jak na tacy”. Co więcej, najnowsze aplikacje pozwalają kandydatowi ubiegać się o stanowisko przez smartfona czy tablet, oferując prosty i przyjazny interfejs. Kandydat, który jeszcze nie ma swojego CV na urządzeniu mobilnym, nie jest wykluczony: rynek oferuje wiele aplikacji, które pomogą je stworzyć, np. ResumeMaker On-The-Go czy Quick Resume. Wysyłanie swojej kandydatury przez smartfona w Stanach Zjednoczonych zyskuje na popularności. W Polsce pionierem jest mobilny Pracuj.pl – z prostym formularzem aplikowania. Wygląda na to, że dzięki takim rozwiązaniom znalezienie pracy bez wstawania z kanapy może stać się faktem.
 
Roboty czytają CV
 
ATS, czyli Applicant Tracking System to coraz popularniejsze narzędzie rekruterów. Oprogramowanie pozwala na gromadzenie i zarządzanie danymi aplikantów, jak: wykształcenie, doświadczenie, umiejętności. Następnie są one przesiewane pod kątem konkretnych umiejętności, a właściwie – słów kluczowych. Na portalach dla szukających pracy obok artykułów typu jak napisać list motywacyjny, by się dobrze zaprezentować, już pojawiają się porady jak oszukać automat.
 
ATS to krok milowy w rekrutacji, która jednak ma wymiar automatyczny, a nie społecznościowy. Zamiast spersonalizowanych wiadomości kandydat otrzymuje automatycznie wygenerowane e-maile. Rekrturer zaś dostaje na swoje biurko tylko wybrane aplikacje, które spełniają określone kryteria. To znacznie usprawnia pracę rekrut era. Zwolennicy ATS podkreślają niebywałą oszczędność czasu i zapobieganie wszelkim formom dyskryminacji, których mógłby się dopuścić człowiek. Dzięki temu narzędziu firmy mogą się również dowiedzieć, które ogłoszenia są najbardziej efektywne – z jakiego źródła spływa najwięcej podań.
 
Na rynku dostępnych jest coraz więcej tego typu systemów. Coraz więcej oferuje unikatowe funkcje, ale do podstawowych należą: gromadzenie i selekcja danych, generowanie wiadomości, regularne raporty stanu rekrutacji. Do najpopularniejszych ATS należą m.in. Qandidate, Lumesse TalentLink, a Polsce – eRecruiter.
 
Oko w oko z… kamerą
 
Zamieściliśmy ogłoszenie, wybraliśmy kilku kandydatów, czas więc na rozmowę. Tutaj też ze wsparciem rekruterowi przychodzi Internet.
 
Brałem udział w rozmowie kwalifikacyjnej przez Skype. Początkowo propozycja mnie trochę zdziwiła, ale cieszę się, że nie traciłem czasu na dojazdy, nie musiałem brać dnia wolnego – z rekrutem umówiłem się o 18, za swoim domowym biurkiem – mówi Adam, przedstawiciel handlowy.
 
Rozmowa kwalifikacyjna przez Skype to czysta oszczędność czasu i pieniędzy – przyznają zgodnie HR-owcy. Daje możliwość połączenia się z każdym zakątkiem Polski czy nawet świata bez ruszania się sprzed biurka, o dogodnej dla obu stron godzinie. Co może być problemem? Sprawy techniczne – wskazuje Dagmara Bretner z Agencji Jobs Plus. Kiedy nagle zabraknie dźwięku, obrazu czy łącze internetowe jest za słabe. Technologia zawodzi, a gdy rozmowa zostaje przerwana – to dodatkowy stres dla kandydata.
 
Jednak po drugiej stronie wcale nie musi siedzieć rekruter. Najnowsze wynalazki jak system HireVue pozwalają ułożyć scenariusz rozmowy, a aplikantowi pozostaje w dogodnej chwili nagrać swoje odpowiedzi na zadane automatycznie pytania. I to nie tylko przed ekranem laptopa! Wersja mobilna programu sprawia, że swoją wypowiedź można zarejestrować dosłownie zawsze i wszędzie. Zresztą, zobaczcie sami jak to działa:
 
 

 
 
Rekruter może taką rozmowę wyświetlić dowolną ilość razy, przesyłać dalej, przewijać. Czy jednak tego typu technologie są w stanie całkiem wyprzeć tradycyjną rozmowę kwalifikacyjną – twarzą w twarz?
Nikogo nie trzeba przekonywać, że Internet i jego narzędzia znacznie usprawniają każdą dziedzinę życia. W rekrutacji nie jest inaczej. Wszystko po to, by jeszcze szybciej i sprawniej znajdywać nowych, wartościowych kandydatów. Dziś dzięki innowacyjnym rozwiązaniom może się to udać bez ruszania się zza biurka.
 
 
Źródło: Joanna Pieńkowska, Jobs Plus
 
 
Image courtesy of bplanet/FreeDigitalPhotos.net
 
 

Z przyjemnością poznamy Twoją opinię

Skomentuj

Wystarczy 5 sekund aby być zawsze na bieżąco.

Zapisz się do naszego newslettera tutaj:

Informacje o najciekawszych artykułach i nowościach w świecie HR.

Dziękujemy za zapisanie do naszego newslettera. Od teraz będziesz na bieżąco ze światem HR.

Share This
HRstandard.pl
Login/Register access is temporary disabled
Compare items
  • Total (0)
Compare
0